Wanda Chotomska
il. Julita Karwowska-Wnuczak
Wydawnictwo Muza 2013
To już drugi tytuł Wydawnictwa Muza, wydany przez świeżo utworzoną redakcję książki dla dzieci, który mam okazję trzymać w ręku. "Muzykalny słoń" i "Panna Kreseczka" (W. Chotomska, il. B. Butenko) zapoczątkowały serię pt. Muzeum Książki Dziecięcej. Obiecująco brzmiąca nazwa zapowiada prawdziwą ucztę dla koneserów. Szefowa redakcji, Iwona Krynicka była przez kilkanaście lat związana z Wydawnictwem Wilga, zapewnia jednak, że w nowej pracy ma zamiar poszukiwać własnej drogi. Seria MKD jest dowodem ciekawej inicjatywy jaką podjęła, wchodząc we współpracę z Muzeum Książki Dziecięcej Biblioteki Publicznej Miasta Stołecznego Warszawy. Jest się więc z czego cieszyć, bo smakowitych kąsków do wznowienia z pewnością nie zabraknie.
"Muzykalny słoń" po raz pierwszy ukazał się w 1965 r. nakładem RUCH-u. Obecne wydanie to pierwsze wznowienie książki po prawie pięćdziesięciu latach. Trzeba niemało szczęścia, żeby stary egzemplarz znaleźć na aukcji lub w antykwariacie. Opowieść o słoniu, chcącym wymienić swoją trąbę na inny instrument to prawdziwy poetycki majstersztyk, który czyta się z niemałą przyjemnością. Chotomska jest dowcipna i zaskakująca, a mimo to jej warsztat pisarski nie traci na dojrzałości. Cudownie wchodzi w dialog z młodym czytelnikiem, nie infantylizuje i nie upraszcza. Ilustracje Julity Karwowskiej-Wnuczak, mało znanej autorki popularnego wizerunku kota Filemona, świetnie wpisują się w klimat wiersza. W naszym domu "Muzykalny słoń" doskonale "zagrał" przy głośnym czytaniu z sześciolatkiem. Czas chyba kupić porządny zbiorek wierszy Chotomskiej.
Wydawnictwo zdążyło też opublikować kilka tytułów spoza serii, m.in. "Wierszyki 2-latka" czy "Ortografia jest fajna!" i tu, sądząc po okładkach, nie udało im się wyrwać z zaklętego kręgu stylistyki à la Wilga. Na przyszłość miałabym nadzieję na bardziej staranny dobór tytułów i może na jakieś niebanalne logo do kompletu.
Właśnie czytałyśmy "Pannę Kreseczkę" i jestem zachwycona serią, pomysłem, no że o samej Kreseczce nie wspomnę!
OdpowiedzUsuńWarto sięgnąć wstecz, bo w czeluściach zapomnianego cmentarzyska książek na pewno tkwią takie perełki - a to są książki ponadczasowe! "Słonia" jeszcze nie znamy, ale "Kreseczka" jest wciąz żywa, choć ma 55 lat!
Masz rację. Sama mam na półce małą kolekcję takich staroci, np. poczytaj mi mamo z lat 60., takie w prostokątnym formacie. Wygrzebujemy je czasem i zachwycamy się, bo są takie inne. Powinniśmy na blogach więcej pisać o tych papierowych staruszkach, żeby wydawcy je zauważyli.
UsuńMnie też bardzo cieszy ta współpraca z Muzeum Książki Dziecięcej i zastanawiam się, jakie skarby tam jeszcze mają.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko słonie są muzykalne?:)
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że współpraca z Muzeum Książki Dziecięcej to świetny pomysł; oby tylko nie zdechł!
Oby, oby. Życzę im owocnej współpracy i trafnych wyborów.
OdpowiedzUsuń