1/28/2020

Gdzie jest noc


Gdzie jest noc, Agnieszka Wolny-Hamkało / Maria Ekier, Wydawnictwo Hokus-Pokus 2019.

Jeśli wierzyć tekstowi Agnieszki Wolny-Hamkało, noc jest wszędzie, jeśli zaufać ilustracjom Marii Ekier, noc z pewnością jest w środku. Zaglądam ostrożnie do poetyckiego picturebooka i cieszę się, że wydawnictwo Hokus-Pokus po raz kolejny pokazuje jak stawiać dzieciom literackie wyzwania.

 Maria Ekier jest mistrzynią metafory, Agnieszka Wolny-Hamkało, wręcz przeciwnie, zarówno w prozie jak i poezji pozostaje blisko świata rzeczywistego, jego zmysłowych detali i całkiem przyziemnych atrybutów. Ten duet iskrzących przeciwieństw tworzy książkę nieoczywistą i tylko jakby przy okazji wpisującą się w schemat lubianych przez dzieci historii z nocnym backgroundem. Śledzimy noc w jej całodobowej wędrówce. Co robi kiedy jest ciemno? Gdzie bywa w ciągu dnia?  Za lustrem, w małej kwiaciarni, na dnie lodówki w Lidlu, w pojemniku na pościel, w nieudanych rysunkach. Noc w tych poetyckich opisach zaczyna dominować również po stronie dnia, tworząc tym samym całkiem przedziwny kalejdoskop zdarzeń. Ilustracje Marii Ekier świadomie przełamują tę nocną dominację. Czarne wnętrze zostaje domknięte bielą okładek, wyklejki, dwóch pierwszych i dwóch ostatnich stron oraz środkowej rozkładówki. Ta piękna symetryczność kolorów porządkuje chaos poetyckich opisów i przerabia na symbole to, co Agnieszka Wolny-Hamkało pięknie opisuje bogactwem epitetów.










 

1/20/2020

Misia i Kostek



Misia i Kostek, Anna Höglund, tł. Katarzyna Skalska, Zakamarki 2019.

Cukierkowy róż i ciepły kogel-mogel. Dwa misie trzymające się za łapy. To tylko słodycz okładki.  Choć gdyby się przypatrzeć, widać, że słodko uśmiecha się tylko Kostek. Misia jest poważna. Nawet smutna. Zaskakujący kontrast wierzchu i środka książki. Gorzka historia o misiach-nie-misiach.

 Kostek wyjeżdża w podróż. Sam. Bez pytania. Zostawia Misię i znika. Na długo. Bardzo długo. Misia zostaje sama, od początku niepogodzona z całą sytuacją. Od złości, smutku i załamania przechodzi do apatii i pielęgnowania codziennych rytuałów. Upływ czasu zaznacza zapalające się i gasnące światło nad łóżkiem. Upływ czasu, ale i kompulsywność zachowań Misi. Powrót Kostka rozbudza zasklepione emocje: wściekłość, rozpacz, irytację. Finał przynosi jednak zaskakującą decyzję. Bo choć to Kostek wyruszył w podróż, Misia też przeszła swoją drogę. 

Jak odczytać tę niecodzienną historię? Gdzie w tej skomplikowanej, emocjonalnej przeprawie odnaleźć dziecięcego bohatera a potem dziecięcego odbiorcę? Höglund podejmuje ryzyko napisania książki ponad podziałami, o szeroko pojętym odbiorcy. Niezależnie od tego, czy misie to w istocie para dorosłych, czy dzieci bawiące się we wchodzenie w rolę, ta smutna wizja niezrozumienia może być odczytana na obu poziomach. Sprzyja temu podwójność przekazu: za pomocą ciągłego tekstu i  mini-komiksu, który sam w sobie doskonale opowiada historię.

Od chwili powstania książki minęło 25 lat. Zastanawiam się na ile negatywne wzorce płci, które bezsprzecznie wyraźnie uwidaczniają się w fabule, miałyby szansę zaistnieć we współczesnej literaturze, stawiającej nacisk na podkreślanie równości, a nie eksponowanie podziałów. Czy ostatnia scena jest w stanie zrównoważyć trudny przekaz całości? A wreszcie co by było, gdy by to Misia wyjechała a Kostek został w domu?

1/13/2020

Mury



Mury, Boguś Janiszewski, il. Max Skorwider, Albus 2019.


Kiedy książka o krzykliwym haśle MURY trafia w ręce indywidualistki, która z zestawienia jednostka - wspólnota niemal zawsze wybierze to pierwsze, musi pojawić się wahanie. Jaką narrację będzie chciał mi sprzedać autor? Czy starczy w niej miejsca na moją autonomiczność?

Potrzebowałam chwili, żeby zdystansować się od prześladującego mnie przeczucia, że autor zaserwuje mi za chwilę lekcję otwartości na moje strachy i fobie, kurs szybkiego wydostawania się ze strefy komfortu, a na koniec wariant wyrzutów sumienia dla niepokornych. Jednak styl narracji dość szybko uświadomił mi, że mogę czytać spokojnie. To było zresztą pierwsze i największe zaskoczenie związane z "Murami": charakterystycznie swobodny, nawet lekko zblazowany język, który nic nie chce sprzedać, ani wkupić  się w niczyje łaski. Dawka wiedzy podana przez dobrego kumpla, który co i rusz mrugnie okiem, jakby chciał zaznaczyć, że nie ma tu miejsca na moralizatorstwo i belferskie lekceważenie. Ta doza zaufania przejawia się również w kredycie zaufania, że czytelnik przychodzi już z pewną bazową wiedzą, którą chce rozwinąć.

Gawędziarska, zdystansowana narracja "Murów" pokazała inne oblicze Bogusia Janiszewskiego niż to zaprezentowane w konkretnej, nieco podręcznikowej serii społeczno-przyrodniczej opublikowanej nakładem Publicatu. Doceniam to, bo w ten sposób autor uniknął przeładowania tekstu informacjami, zostawiając nas z przystępną charakterystyką poszczególnych murów i małą metryczką zawierającą istotne fakty.

W zestawieniu znalazły się różne przykłady fortyfikacji: od starożytnej Troi, poprzez płot Stoczni Gdańskiej, aż do współczesnej granicy amerykańsko-meksykańskiej. Wszystko po to, żeby zadać pytanie o funkcje murów, sposoby ich obalania, a przede wszystkim o ludzkie motywacje, które kryją się za poszczególnymi historiami. W tyglu tych wszystkich namiętności Janiszewski umiał stanąć z boku i za to najbardziej go podziwiam.

Przy wszystkich zaletach, "Mury" nie są lekturą przyjemną i poprawiającą nastrój.  Narysowane zdecydowaną, dynamiczną kreską ilustracje Maxa Skorwidera pogłębiają atmosferę niepewności. Ludzkie twarze, beznamiętne lub wykrzywione grymasem, nie budzą nadziei. Naturalną konsekwencją panujących nastrojów okazuje się "Rewolucja". Czyżby panowie planowali kolejną część serii?






1/01/2020

Przegląd nagród książkowych 2019



Już po raz trzeci sięgam do nagród książkowych mijającego roku, żeby sprawdzić jakie tytuły zachwyciły jurorskie gremia najbardziej prestiżowych wyróżnień dla książki dziecięcej w 2019 roku.
Wśród tegorocznych tytułów jedynie dwa ukazały się po polsku. To "Historia obrazów dla dzieci" wydana nakładem Rebis, opowieść o ewolucji sztuki od naskalnych rysunków po media elektroniczne oraz "Kotki idą spać", opublikowany przez Adamadę oszczędny picturebook z okienkami. Czekamy na więcej!








>> A tak wyglądały zestawienia: 2018 i 2017 <<

12/30/2019

Książkowego Nowego Roku!


12/19/2019

Brat ze słoika


Brat ze słoika, Emilie Chazerand, il. Aurelie Guillerey, tł. Paweł Łapiński, Kinderkulka 2019.

Lubię wymuskane książki takie jak ta. Zasadniczo nie sposób mówić tu o jakichś fajerwerkach. To po prostu dobrze napisana i z wdziękiem zilustrowana historia. Tylko tyle i aż tyle. 

Jestem podatna na książki ze spektrum realizmu magicznego. Jeżeli znacie i lubicie taki żelazny repertuar jak "Odwiedziła mnie żyrafa" Wygodzkiego czy "Pan Popper i jego pingwiny" Atwaterów, "Brata ze słoika" pokochacie jak my. Egzemplarz biblioteczny nie może wrócić do wypożyczalni, bo nie skończyło się na jednokrotnym czytaniu. Sięgamy po niego choćby po to, żeby jeszcze raz zajrzeć do sceny końcowej. Ten finał bez słów to jedna z mocniejszych stron książki. Rzadko się zdarza, żeby autor powstrzymał się przed wypowiedzeniem ostatniego zdania i spicie śmietanki pozostawił ilustratorowi. A śmietanka jest słodka i tłusta. Jaka może być inna, jeśli autorka raczy nas historią jedynaka, który w spożywczaku kupuje słoik z bratem, a potem, postępując zgodnie z instrukcją  sprzedawcy, uwalnia go w gorącej kąpieli z pianą. Nie zdradzę jak na przybycie nowego członka rodziny zareagują rodzice i czy brat spełni oczekiwania. Dość powiedzieć, że plusy i minusy jedynactwa pokażą się tu w pełnej krasie, a chłopcy będą chcieli wypróbować również inne specjały ze sklepu pana Baratiniego. Autorka na szczęście nie stara się rozstrzygnąć jaki model rodziny jest lepszy. I dobrze, bo w zasadzie radocha z czytania płynie z samego pomysłu, a nie dydaktycznej otoczki. Całości dopełniają stylizowane na lata 60. ilustracje: klimatyczne i lekko dowcipne oraz urocza dedykacja autorki:

"Fabianowi, zakrętce mojego słoika. A także wszystkim słoiczkom, które otworzymy razem.."





12/17/2019

Książka Roku 2019





Znamy już laureatów tegorocznej edycji Konkursu Książka Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY. Gratulacje!













Twórcy nagrodzeni:

Monika Hanulak za książkę obrazkową Homo Lector kalendarz na 13 miesięcy, wydawnictwo Wytwórnia
Jacek Ambrożewski, Zosia Frankowska za ilustracje i projekt graficzny do książki Podróżnicy. Wielkie wyprawy Polaków, wydawnictwo Dwie Siostry

Twórcy wyróżnieni:

Ala Bankroft za ilustracje i Ewa Stiasny za projekt graficzny do książki Widziałem pięknego dzięcioła, wydawnictwo Dwie Siostry
Maria Dek za autorską książkę Przeplatalińscy, wydawnictwo Dwie Siostry
Małgorzata Dmitruk za ilustracje i Maciej Trzebiecki za opracowanie graficzne książki Wojtek, wydawnictwo Agora
Gosia Herba za ilustracje do książki Balonowa 5, wydawnictwo Egmont Polska




Twórcy nagrodzeni:

Marta Kisiel Małe Licho i anioł z kamienia, Grupa Wydawnicza Foksal, Wydawnictwo Wilga
Agnieszka Wolny-Hamkało Lato Adeli, wydawnictwo Hokus-Pokus

Twórcy wyróżnieni:

Ewa Jałochowska Smutek mamuta. Prawie wszystkie mity świata. Rozmowy z Jędrkiem, wydawnictwo Nisza
Tina Oziewicz Awaria elektrowni, wydawnictwo Dwie Siostry
Małgorzata Strękowska-Zaremba Lilana, wydawnictwo Nasza Księgarnia


Nagroda specjalna "Dziecko jest najważniejsze":


Marcin Szczygielski Teatr niewidzialnych dzieci, Instytut Wydawniczy Latarnik 2016.


Nagroda za upowszechnianie czytelnictwa:

Danuta Świerczyńska -Jelonek – pedagożka, literaturoznawczyni, nauczycielka akademicka, która wykształciła kilka pokoleń nauczycielek i nauczycieli. Autorka i współautorka wielu pozycji naukowych, artykułów. Członkini kolegium redakcyjnego kwartalnika o książce dla dzieci „Guliwer”. Zasiadała w jury wielu nagród literackich. Przyjaciółka domów dziecka i zakładów opiekuńczych dla młodzieży, gdzie działa biblioterapeutycznie, przynosząc dzieciom książki najwyższej jakości i wspierając działania wokół nich.

12/10/2019

Miłość od pierwszego wejrzenia


Miłość od pierwszego wejrzenia, Wisława Szymborska, il. Beatrice Gasca Queirazza, tł. na jęz. fr. Piotr Kamiński, Wydawnictwo Format 2019.

Podwójna, polsko-francuska edycja znanego wiersza Wisławy Szymborskiej w opracowaniu graficznym włoskiej ilustratorki Beatrice Gasca Queirazzy, ma postać dużego leporello. Można ją rozłożyć i podziwiać pod postacią kilkumetrowej wstęgi lub przekładać strony tradycyjnie. Ilustrowana poezja to rzadki rarytas. Zwłaszcza dla tych starszych niedorosłych czytelników.

 Harmonijkę leporello da się ułożyć w koło i zapętlić. Oglądać od przodu i od tyłu. Obrazy Queirazzy mają swój ciąg, który przynosi nas ze strony na stronę płynnym przenikaniem scen. Ilustracje na pograniczu snu i jawy wciągają czytelników w abstrakcyjną podróż. Trudno rozpoznać jej poszczególne etapy. Pojawiają się środki lokomocji, ucieczka w fantazję,  powtarzające się ilustracyjne motywy. Wiersz Szymborskiej podchwytuje tę cykliczność i jej zaburzoną linearność. Poetka zaczyna opowiadać historię jakby od końca. Startujemy od pierwszego spojrzenia, przechodząc przez nieoczywistości, które je zapowiedziały: "jakieś 'przepraszam' w ścisku", "głos pomyłka w słuchawce", "klamki i dzwonki, na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk". Szymborska w chwilach i przedmiotach ukrywa magię uczucia. Kolekcjonuje je jak skarby. Queirazza przedmioty pojawiające się na ilustracjach gromadzi na ostatniej stronie i tylnej wyklejce. Znów jest okazja, żeby się cofnąć i poszukać ich na kartach książki. Ilustratorka ma swój własny zestaw artefaktów, inny niż ten należący do poetki. Jakby opowiadała historię innej miłości, w której przedmioty też skrywają tajemną wiedzę, o której mówią dopiero po czasie.

"Miłość od pierwszego wejrzenia" to piękna poezja i graficzno-edytorski kunszt w jednym. Miałam nadzieję, że będzie świetna, okazała się jeszcze lepsza. Wydawnicza perełka prawie niespotykana na polskim rynku, jest dowodem na to, że poezję da się młodym ludziom "sprzedać" tak, by chcieli po nią sięgnąć.