9/25/2018

Okropny rysunek!



Okropny rysunek!, Johanna Thydell, il. Emma Adbåge, tł. Katarzyna Skalska, Zakamarki 2018.

 Niedawno obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kropki, czyli święto swobodnego wyrażania się poprzez sztukę. "Kropkę" Petera Reynoldsa lubię i bardzo doceniam zachęty do twórczego eksperymentowania, ale w książce Johanny Thydell widzę przede wszystkim piękną historię o rodzeństwie.

W swoim życiu najpierw miałam okazję być mamą starszej córki i młodszego syna. Było to doświadczenie miłe, choć z gatunku klasycznie poprawnych. Opiekuńcza siostra i w miarę współpracujący brat dawali nam względne poczucie rodzicielskiego spokoju. Potem naszą domową rzeczywistość zdominował odwrotny układ: starszy syn i młodsza córka. Wtedy życie naprawdę nabrało kolorów.

Inka jest jak cień Starszego Brata. Uwielbia jego pokój, naśladuje zainteresowania, liczy się z jego zdaniem, a jednocześnie podświadomie czuje, że w tej relacji jest na słabszej pozycji. Cichy i niedostępny brat, skupiony na swojej kartce, nie chce powiedzieć co rysuje. Rzuca zdawkowe odpowiedzi i trudno ocenić czy jest w dobrym czy kiepskim nastroju. Wiadomo tylko, że praca idzie mu jak po maśle i rysuje "to co lubi". Tymczasem Inka ma same kłopoty. Najpierw nie może znaleźć tematu, potem przez nieuwagę potrąca stolik, wreszcie kot przewraca wazon, tak że woda wylewa się na kartkę. Inka próbuje jeszcze ratować sytuację, ale negatywne emocje biorą górę. Starszy Brat przez cały czas nie wychodzi poza swoją strefę komfortu. Jego połowa stołu jest czysta, jego praca nie ucierpiała pod wpływem niszczycielskiej siły żywiołu sączącego się z wazonu. Jest nieczuły i obojętny, a może wręcz przeciwnie? 

Johanna Thydelle wykazała się w "Okropnym rysunku!" znakomitym zmysłem obserwatorskim. Scenka przy kuchennym stole barwnie ilustruje zażyłą relację rodzeństwa, które pomimo wielu różnic lubi ze sobą spędzać czas. Zaś rysunki Emmy Adbåge to dla odmiany ukłon w stronę zwyczajnych domów, gdzie kocia karma poniewiera się po podłodze, dzieci siedzą z podwiniętą nogą, a płyta grzewcza woła o czyszczenie.

"Okropny rysunek!" darzę bardzo ciepłym uczuciem, bo to książka, która wymyka się schematom myślenia o relacjach między rodzeństwem. Tym bardziej z żalem zauważyłam liczne redakcyjne wpadki, które nieco popsuły przyjemność z czytania tego krótkiego bądź co bądź tekstu. Większość ma związek z niepoprawnym szykiem zdania, jak choćby: "Inka idzie do łazienki i bierze mamy suszarkę do włosów", ale moje wątpliwość wzbudził też chybiony dobór słownictwo (np. "wyrysowuje zygzakiem najpiękniejszy na świecie płatek śniegu"). Być może miał na to wpływa fakt, że przekładem i redakcją zajęły się dwie zakamarkowe tłumaczki, a zabrakło niezależnego oka polonisty.








9/18/2018

Anatomia farmy & Anatomia natury


Anatomia farmy, Julia Rothman, tł. Barbara Burger, Entliczek 2014.
Anatomia natury, Julia Rothman, tł. Barbara Bocian, Entliczek 2018.

Amerykańska ilustratorka z Nowego Jorku wyjeżdża na rodzinną farmę swojego narzeczonego i zafascynowana specyfiką wiejskiego życia, postanawia napisać i narysować swoją autorską książkę na ten temat. Tak powstaje "Anatomia farmy" - przebogate kompendium wiedzy z różnych obszarów życia na gospodarstwie. Kilka lat później, swoją pracę uzupełnia "Anatomią natury", spojrzeniem na przyrodę z drugiej, równie fascynującej strony. Książki, które trzeba mieć na swojej półce, niezależnie od tego czy jest się fascynatem tematu, czy tylko epizodycznym szperaczem.

Otwierając okładkę, teleportujemy się tysiące kilometrów na zachód. Jesteśmy w Stanach Zjednoczonych: dachy stodół zwieńczone wieżyczkami, specyficzne odmiany bydła, przepis na produkcję syropu klonowego, mapa migracji motyli na kontynencie i cykl życiowy łososia. Różnic jest naprawdę sporo. Amerykański koloryt przebija z każdego zakamarka. Tkwi w ilustracjach, doborze opisanych gatunków czy kulturze życia. W tym bogactwie znajdziemy jednak wiele cech wspólnych ze środkowoeuropejskim ekosystemem. Przyjrzymy się z bliska rodzajom skał, zbadamy budowę jaja i sprawdzimy jakie narzędzia chowa w szopie gospodarz. Od nagromadzenia nazw można dostać zawrotu głowy, ale spokojnie, tematy poukładane są logicznie a przeważająca część materiału zgromadzona jest na schematach.

"Anatomia natury" koncentruje się wokół zagadnień związanych z ekosystemem naturalnym. Opowiada o procesach zachodzących pod ziemią i w powietrzu, o funkcjonowaniu lasu i akwenów wodnych, charakteryzuje zwierzęta i rozpracowuje ich anatomię, dużo uwagi poświęca również roślinom, zwłaszcza drzewom i kwiatom. "Anatomia farmy" dla przeciwwagi zajmuje się środowiskiem wytworzonym przez człowieka, poczynając od upraw, na maszynach rolniczych kończąc.  Jakie jest dzienne spożycie wody przez zwierzęta gospodarskie albo jak zrobić laleczkę z liści kukurydzy - Julia Rothman nie zadowala się oczywistymi tematami. Jak przystało na neofitę wręcz zachłystuje się wiedzą i dzieli się nią z czytelnikami w całej obfitości.

Niezwykle wysmakowana szata graficzna, urozmaicona w kontrolowany i spójny sposób, dopełnia wizerunku książki idealnej, którą z przyjemnością trzyma się w ręku, ogląda, kartkuje i podczytuje przy każdej nadarzającej się okazji. Jedyne co doskwiera przy bliższym poznaniu, to pewien niedosyt związany z niedostosowaniem do naszych przyrodniczych doświadczeń. Gdzie szukać w "Anatomii natury" skowronka, gila czy dzięcioła? Albo wśród gatunków jabłek przedstawionych w "Anatomii farmy" malinówki, koszteli czy szarej renety? Część różnic została  wypunktowana w przypisach na końcu książek, z resztą braków pokornie musimy się pogodzić. Mimo to książki Rothmann mają szansę stać się ulubioną lekturą  i wielką artystyczną przygodą dla wszystkich małych fanów przyrodniczych odkryć i fascynacji.



9/11/2018

Warszawiacy



Warszawiacy, Małgorzata Ruszkowska & Marta Ruszkowska, Dwie Siostry 2018.

Czytając "Warszawiaków", po raz nie wiem który zastanawiam się, czy dzieciaki czują już przesyt książkami non-fiction. Wcale nie tymi brzydkimi z kredowym papierem, ale też tymi pięknymi edytorsko i bogatymi w treść, umieszczanymi pod choinką i przekazywanymi w urodzinowym prezencie przez ambitne babcie. Stale szukam książek, które przełamują konwencję typowej cegły. Które wiedzę przemycają mimochodem. Jak "Warszawiacy".

Nie spodziewałam się hitu. Książek o znanych postaciach jest na rynku mnóstwo. Najlepsza rekomendacja w tej kategorii to nazwisko Anny Czerwińskiej-Rydel, choć i jej zdarzyły się książki pozbawione typowej dla jej stylu lekkości. Warszawski klucz doboru to fajny wabik, ale umówmy się, bardziej dla rodziców niż dla samych dzieci. Wiedziałam, że nie skłonię żadnego z moich do przeczytania kolejnego leksykonu niewiele mówiących nazwisk, choćby swoje rodzinne miasto darzyli miłością nadprzyrodzoną. Nie ma mocnych.

Tymczasem Małgorzata Ruszkowska umiejętnie przełamała konwencję i nie pokusiła się o książkę stricte biograficzną. "Warszawiacy" to w istocie zbiór krótkich, fabularyzowanych anegdot, pisanych przeważnie w czasie teraźniejszym, które nakreślają realia epoki, ale koncentrują się głównie na krótkim epizodzie z życia każdej osoby. Lekki styl i świetnie utrwalona chronologia dają autentyczną przyjemność czytania i poczucie, że książka tworzy pewną zwartą całość, mimo że na niewiele ponad stu stronach pokazuje przekrojowo całą historię miasta. Miłe zaskoczenie stanowiły zwłaszcza pierwsze rozdziały, poświęcone polskim królom i królowym. Dzięki nim, z 6-letnią Sadzonką omówiłyśmy z łatwością temat sukcesji, wolnej elekcji, aranżowanych małżeństw oraz procesu w jakim Warszawa zdobyła status stolicy Polski.

Nie potrafię ocenić na ile merytorycznie "Warszawiacy" trzymają poziom. Sama zwróciłam uwagę na nieścisłość związaną z odprawianiem Mszy przez Ładysława z Gielniowa w Wielki Piątek. Tak się składa, że piątek przed Wielkanocą jest jedynym dniem w roku, kiedy Msze Święte w Kościele Katolickim nie są odprawiane. Zajrzałam więc do źródeł, które upewniły mnie, że Ładysław tego dnia tylko głosił kazanie.

Niezaprzeczalnym atutem książki jest szata graficzna. Sadzonce spodobały się kolaże autentycznych zdjęć Warszawiaków z rysunkami Marty Ruszkowskiej. Dołączona mapa pozwala zlokalizować postacie i miejsca w przestrzeni miasta. A lekko przyżółkły papier przenosi nas od razu o kilka, kilkadziesiąt, a może kilkaset lat wstecz.

Mimo że recenzję piszę, korzystając z egzemplarza bibliotecznego, "Warszawiacy" wskakują na moją listę książek do kupienia. Nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć ich na swojej półce.



9/03/2018

Books, Bücher, Libros, Livres // sierpień 2018



Nie wiem czy uwierzycie, ale paleta kolorystyczna sierpniowego plakatu to wyłącznie wynik zbiegu okoliczności. Ale przyznajcie, że zrobiło się trochę jesiennie? Widać wydawcy też dali się ponieść sentymentalnym nastrojom. Niektórzy poszli nawet o krok dalej. W letnio-jesiennej ofercie są już pierwsze tytuły bożonarodzeniowe. To nie żart!
Wśród sierpniowych premier w małoczcionkowym zestawieniu znalazły się  dwie szwedzkie pozycje, znanych i lubianych w Polsce pisarek. Pija Lindenbaum w zupełnie nowym, nieznanym dotąd stylu odświeża starą (choć u nas raczej niepopularną) baśń.
Mój typ w zestawieniu to historia o niedźwiedziu i łasicy, niemieckiego autora Jörga Mühle, znanego w Polsce z serii kartonówek o króliczku. Klimatem  przypomina "Ja wielkolud, ty kruszynka" Lilli Larronge, a poczuciem humoru mrówkojada i orzesznicę z serii książek Lotty Olsson.
Zapraszam!

Kom hem Laila (Wróć do domu Laila)
Eva Lindström
Alfabeta, 26 s.
wiek odbiorcy: 3+








Laili już nie ma. Ktoś chce, żeby wróciła.
Ciepła i pełna humoru książka obrazkowa w charakterystycznym klimacie książek Evy Lindström.








Bidde det då?: Sagan Mäster skräddare (Czy modliłeś się?: Historia krawca mistrza)
Pija Lindenbaum
Rabén & Sjögren, 40 s.
wiek odbiorcy: 3+



Dawno, dawno temu był sobie mały człowieczek, który miał kawałek materiału. Pewnego dnia wziął niewielki skrawek i poszedł z nim do krawca.
- Dzień dobry, witaj mistrzu - powiedział mały człowieczek i ukłonił się.
- Dzień dobry, witaj - odpowiedział krawiec ze swojego stołu, na którym siedział i szył.
- Czy uszyłbyś mi mały kamień z tego skrawka materiału? - zapytał mały człowieczek.
- W porządku - odpowiedział krawiec.
- Na kiedy będzie gotowy?
- Na sobotę.
- Idealnie. Bardzo dziękuję mistrzu.
I mały człowieczek odszedł.



Historia o małym człowieczku, któremu obiecano piękny kamień lecz nigdy się go nie doczekał od pokoleń fascynuje dorosłych i dzieci. Kim on jest? Co robi w czasie gdy krawiec pracuje? Pija Lindenbaum bierze na warsztat tradycyjną opowieść i interpretuje ją w bardzo szczególny sposób. Fascynująca i wieloaspektowa historia o przeciwnościach losu i marzeniach.





Sweep (Zamiatanie)
Louise Greig, il. Júlia Sardà
Egmont, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+



Zły nastrój Eda zaczyna się od drobiazgu, od prawie niczego. Ale wkrótce rośnie, przyspiesza i rozprzestrzenia się na całe miasto.

Cudowna opowieść do zasypiania dla dzieci od lat 3., o tym jak rozpoznać i poradzić sobie z silnymi emocjami.









Adrian Simcox Does NOT Have a Horse (Adrian Simcox NIE ma konia)
Marcy Campbell, il. Corinna Luyken  
Dial Books, 40 s.
wiek odbiorcy: 3+



Adrian Simcox powtarza wszystkim, że ma konia - w dodatku najlepszego i najpiękniejszego konia. Ale Chloe mu nie wierzy. Adrian Simcox mieszka w malutkim domu. Gdzie zmieściłby tam konia? Ma dziury w butach. Jak mógłby za niego zapłacić?
Im więcej Adrian opowiada o swoim koniu, tym bardziej Chloe robi się zła. Ale kiedy przezywa go w szkole, a nawet skarży się na niego własnej mamie, nie odczuwa satysfakcji, której tak bardzo pragnie. Dostaje za to coś o wiele ważniejszego.
Napisana z czułością i chwytająca za serce, wspaniale zilustrowana książka udowodni czytelnikom, że uprzejmość zawsze popłaca, zrozumienie jest słodsze niż krytyka, a przyjaźń to najlepszy prezent jaki można podarować.






Zwei für mich, einer für dich (Dwa dla mnie, jeden dla ciebie)
Jörg Mühle
Moritz Verlag, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+



W drodze do domu niedźwiedź znajduje w lesie trzy grzyby. Jego przyjaciółka łasica dusi je od razu na patelni. Ale pojawia się problem: trzy grzyby dla dwojga? Jak to rozwiązać? Oboje przerzucają się argumentami, dlaczego jedno ma dostać więcej niż drugie: "Ja je znalazłem!", "Ja je przygotowałam!", "Ale według mojego przepisu!", "Bardziej lubię grzyby!", "Jestem większy!", "Jeszcze rosnę...". Wszystko do momentu aż zza rogu wyskakuje sprytny lis i zabiera grzyb.
Właśnie ukradł nasz grzyb! Problem zostaje rozwiązany i zalega cisza. Gdyby nie to, że łasica ma jeszcze deser: trzy poziomki...
Gdzie dwóch się kłóci, tam najczęściej korzysta trzeci. Także wtedy gdy rzecz dotyczy dzielenia się, dyskutowania i bycia podsłuchiwanym.





Nowhere Boy (Chłopiec bez miejsca)
Katherine Marsh
Roaring Brook Press, 368 s.
wiek odbiorcy: 4+


Czternastoletni Ahmed utknął w mieście, które nie chce mieć z nim nic wspólnego. Przybył niedawno do Brukseli z Aleppo i wiedzie życie pełne niepewności i cierpienia, odkąd stracił ojca w trakcie niebezpiecznej podróży do brzegów Europy. Teraz Ahmed z trudem radzi sobie sam, a nie mając do nikogo zaufania i nie wiedząc dokąd pójść, zaczyna tracić nadzieję. Spotyka Maxa, trzynastoletniego Amerykanina z Waszyngtonu. Samotny i tęskniący za domem Max walczy o siebie w nowej szkole i ma poczucie, że nic mu się nie udaje. Jednak dzięki zaskakującemu odkryciu, losy Maxa i Ahmeda splatają się ze sobą, a ich przyjaźń zaczyna dojrzewać. Na przekór wszystkiemu Max i Ahmed uczą się od siebie nawzajem co to znaczy być odważnym i jak nadzieja może zmienić twoje przeznaczenie.

Katherine Marsh przedstawia porywającą, ciepłą opowieść osadzoną w kontekście syryjskiego kryzysu migracyjnego o odporności, przyjaźni i bohaterach codzienności.
* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.

8/30/2018

Co mówi tata Alberta?


"Jest sobota i tata ma pełne ręce roboty. Musi zrobić pranie, wynieść śmieci, posprzątać! Byli już dziś z Albertem na wielkich zakupach. Nakupowali masę rzeczy".

 Kasjerka w owadzim sklepie wręcza nam wraz z paragonem pasek naklejek wraz z ulotką. Nie pyta czy chcemy, czy zbieramy, widać taki przykaz, żeby dawać wszystkim, zwłaszcza tym z dziećmi. Małoczcionkowe dzieciaki po całowakacyjnym poście reklamowym zaglądają ciekawie przez ramię.
- To dzisiaj pierwsze dzieci, które nie wiedzą o co chodzi - komentuje kasjerka, a ja puchnę z dumy choć po jej minie trudno wywnioskować, czy komentarz był wyrazem aprobaty.

Poza sezonem wakacyjnym nie robimy zakupów z dziećmi. Każdy ma jakiś życiowy fiks. Nie chodzimy też razem do sklepów z zabawkami. Po co podsycać zapotrzebowanie na przedmioty, o których młode nie mają pojęcia. Tata Alberta też ma swoje małe fioły: "Wszystko ma swój czas", "Po kolei! Nie łap kilku srok za ogon!". Wprawdzie uskutecznia wspólne zakupy z synem i to nawet "na cały miesiąc" (kto mi powie jak to się robi?), ale swój autorytet buduje w innych obszarach. Buduje skutecznie: przecież Albert nie je kanapki podczas zabawy. Ale w sobotę po wielkich zakupach i jeszcze większym rozpakowywaniu nawet tata Alberta traci rezon. A wtedy doprowadza do sytuacji, na widok której tylko ze wstydem spuszcza wzrok. Podobnie jak ja, gdy cały pasek naklejek z owadziego sklepu zostaje równiutko naklejony na owadzią ulotkę.

Co mówi tata Alberta?, Gunilla Bergström, tł. Katarzyna Skalska, Zakamarki 2018.

8/19/2018

Jane, lis i ja


Jane, lis i ja, Fanny Britt, il. Isabelle Arsenault, Kultura Gniewu 2018.



Duży apetyt pojawia się już po pobieżnym przekartkowaniu książki. Staranne, nastrojowe grafiki, ciekawe liternictwo, frapujący kontrast czerni i bieli z pojawiającymi się akcentami koloru. Trudno się dziwić, że "Jane, lis i ja" przyciąga uwagę i wysoko winduje oczekiwania.


Myślałam, że polubię historię o prześladowanej przez rówieśników jedenastolatce, która ucieka od problemów w świat powieści Charlotte Brontë.  Spodziewałam się ciekawej podwójnej narracji, elementów realizmu magicznego ukrytego pod postacią lisa i interesującej bohaterki, dojrzewającej wraz z tokiem fabuły. Nic z tego. Autorki odwaliły kawał roboty, żeby ostatecznie dać czytelnikom książkę wtórną, przewidywalną i ckliwą jak wiktoriańska literatura.


Przez chwilę wydawało mi się, że efekt jest być może zamierzony. Nie mam w zwyczaju łapać się w tego typu emocjonalne pułapki, stąd zawsze dwa razy sprawdzam, czy nie jest to celowy zabieg. Niestety, pod emocjonalną otoczką "Jane, lis i ja" chowa się tylko banalna historia jakich wiele oraz niewiarygodne odwrócenie biegu wydarzeń w finalnych scenach. Mimo szczerych chęci, tym razem nie byłam nawet w stanie zidentyfikować się z dylematami głównej bohaterki, mimo że niedopasowanie społeczne jest mi od zawsze tematem bliskim, a uczucia osoby odtrąconej mam przerobione na własnym poletku.


Prawdopodobnie fabuła książki skorzystałaby, gdyby autorki doprecyzowały, na czym w istocie polegają kompleksy bohaterki, że mają podłoże psychiczne, a nie tkwią w prawdziwej, fizycznej nadwadze. Fanny Britt wykonała unik, a dla odwrócenia uwagi od nieciekawej postaci wprowadziła zwierzęcego bohatera, który przemyka przez fabułę w groteskowo bezsensownym stylu.


Żeby sprawić sobie estetyczną przyjemność, "Jane, lis i ja" wystarczy po prostu obejrzeć, ewentualnie przeczytać notkę od wydawcy. Jako starannie wydana perełka graficzna będzie pięknie prezentować się na półce w towarzystwie innych picture booków. Dla mnie pozostanie nieodżałowanym potencjałem na ujmującą lekturę i piękną, kobiecą powieść graficzną.





8/09/2018

#instant / Uczciwa oszustka

Kakao rozpuszczalne instant lub dla chętnych kawa, modny Instagram, aparaty Instax, a w tym wszystkim pokolenie instant. Musi być szybko, krótko i na temat. Od dziś również na Małej czcionce. W nowym cyklu #instant zagoszczą mikrofelietony z książką w tle. Macie ochotę? Zaczynamy.



"Na wybrzeżu śnieg padał od miesiąca. Jak daleko sięgano pamięcią, nigdy nie było tyle śniegu; sypał nieprzerwanie, piętrzył się przy drzwiach i oknach, obciążał dachy, nie ustawał ani na godzinę. Ledwie oczyszczone drogi dla pieszych błyskawicznie się zaśnieżały. Mróz sparaliżował pracę w szkutniach. Ludzie budzili się późno, bo nie było już poranków".


Wczoraj, wiedziona instynktem samozachowawczym wypełniłam ankietę Komisji Europejskiej w sprawie zmiany czasu z letniego na zimowy i odwrotnie. Od razu mówię, jestem silnie po stronie zatrzymania  wahadła, które co pół roku każe nam oszukiwać zegar biologiczny.  Moją determinację odnotowałam zresztą na skali 1 do 10, zaznaczając najwyższy możliwy pułap, równający się desperacja. Mam też czysto prywatne porachunki związane z tym procederem. W bólach porodowych, cofałam bowiem wskazówkę zegarka w pewnym stołecznym szpitalu, tym samym o godzinę przedłużając czas, kiedy nikt z personelu nie interesował się moim podłym losem. Takich rzeczy się nie wybacza.
Ankieta zakładała możliwość dołączenia dowolnego dokumentu. Przez chwilę rozważałam załączenie fotki z podobizną grudniowej Warszawy o godzinie 16. Jakże mi bliskiego i znienawidzonego widoku. Powstrzymała mnie myśl, co będzie jak jakiś przebiegły Fin czy Szwed posłuży się zdjęciem swojego miasta w godzinach późno porannych. Nie chciałam wypaść blado. Odpuściłam.

Tove Jansson chyba też bliskie było moje emocjonalne manipulanctwo. Do czego można się posunąć, aby nie robiąc nikomu krzywdy zadbać o swój własny interes? Bohaterki nie cofają się przed niczym. Fińska zima dobrze hartuje, nie ma co. Lepiej niż nasza. Katri szuka motywów by przeprowadzić swój chytry plan przejęcia majątku, Anna buduje przed swoimi czytelnikami fałszywy obraz siebie jako artystki. Wszystko z kamienną twarzą. Nie padają jasne odpowiedzi, co jest dobre a co złe. W każdym akcie życzliwość może kryć się cząstka egoizmu. Ja to wiem. Może to być nawet cały głaz. Czy nas przygniecie? Tove Jansson twierdzi, że nie. Dość powiedzieć, że bohaterkom wszystko poszło na zdrowie. Gorzej było z psem. Może moja ankieta trafi do jakiegoś Skandynawa. A co jeśli do sprawy dorwą się południowcy? Trzeba będzie odejść ze spuszczonym łbem. Pewnie na Białoruś.

Uczciwa oszustka, Tove Jansson, tł. Halina Thylwe, Nasza Księgarnia 2018.

8/01/2018

Books, Bücher, Libros, Livres // lipiec 2018



Wakacyjny czas sprzyja czytaniu długich książek, dlatego w lipcowym zestawieniu mamy dla Was same powieści dla młodzieży. Wśród typowych tematów, takich jak przyjaźń czy szkoła, znalazły się również zbrodnia, uroda, segregacja rasowa czy niewola.
Zapraszamy!

My Year in the Middle (Mój rok po środku)
Lila Quintero Weaver
Candlewick Press, 288 s.
wiek odbiorcy: 9+

Alabama, rok 1970. Lu świetnie radzi sobie na bieżni, a to sprawia, że w podzielonej rasowo klasie jest idealną kandydatką na najlepszą koleżankę. Jednocześnie konieczność manewrowania wśród towarzyskich układów wystawia jej zapał na próbę.

"Klasa Panny Garett nie różni się od innych klas w naszej szkole. Białe dzieciaki siedzą po jednej stronie, a czarne po drugiej. Ja jestem jedną z nielicznych osób siedzących po środku, na linii podziału".

Lu Olivera chciałaby przetrwać szóstą klasę w spokoju i dobrych relacjach ze wszystkimi. Kłopot w tym, że jej dotychczasowe koleżanki zaczynają się zmieniać, koncentrując swoją uwagę głównie na chłopcach i kąśliwych uwagach dotyczących nowej atletycznej pasji Lu. Dziewczynka żywi nieśmiałą nadzieję na przyjaźń z koleżanką z bieżni, Belindą Gresham, ale w 1970 roku Red Grove w stanie Alabama jest wciąż miejscem, w którym czarni i biali nie zadają się ze sobą. W tle wydarzeń, popierający segregację rasową, były gubernator stanu, George Wallace, toczy ostrą walkę o stanowisko z ubiegającym się o re-elekcję Albertem Brewerem, co prowadzi do narastającego napięcia wewnątrz stanu, ale także wewnątrz klasy i sprawia, że Lu nie może dłużej pozostawać obojętna wobec podziałów rasowych w szkole. Czy wystarczy jej rozwagi, by opowiedzieć się po stronie dobra i znaleźć przyjaciół, którzy zrobią to samo?






The Cheerleaders ( Cheerleaderki)
Kara Thomas 
Delacorte Press, 384 s.
wiek odbiorcy: 14+
 

Nowy, trzymający w napięciu thriller autorki "Mrocznych zakamarków", którego akcja rozgrywa się w stanie Nowy Jork i w którym niepokojący ciąg pozornie niepowiązanych wydarzeń prowadzi do śmierci pięciu cheerleaderek.

W Sunnybrook nie ma już cheerleaderek.

Najpierw zdarzył się wypadek drogowy: w deszczową noc dwie dziewczyny zginęły uderzając autem w drzewo. Niedługo później doszło do zabójstwa. Dwie kolejne dziewczyny poniosły śmierć z rąk sąsiada. Morderca zginął od policyjnych kul, zabierając do grobu tajemnicę motywów swojej zbrodni. Ostatnią cheerleaderką, która pożegnała się z życiem była siostra Moniki. Po jej samobójstwie, szkolna drużyna cheerleaderek została rozwiązana. Nikt nie chciał rozpamiętywać bólu po stracie dziewcząt.

To było pięć lat temu. Teraz władze oraz uczniowie liceum w Sunnybrook chcą upamiętnić życie pięciu cheerleaderek. Dla Moniki nie jest to jednak łatwe. Wolałaby zapomnieć.

 Tymczasem świat wokół niej zaczyna się chwiać. Listy w biurku ojczyma, wygrzebany skądś przedpotopowy telefon, nowa dziwna znajomość ze szkoły... To, co zaczęło się przed pięciu laty, wcale się jeszcze nie skończyło. Niektórzy ludzie w miasteczku wiedzą więcej, niż chcą przyznać. A Monica odkrywa, że w jakiś dziwny sposób znalazła się w samym środku wydarzeń.

 W Sunnybrook nie ma już cheerleaderek, ale to wcale nie oznacza, że pozostali są bezpieczni.




Hello, Universe (Witaj wszechświecie!)
Erin Entrada Kelly
il. Isabel Roxas
 Greenwillow Books, 320 s.
wiek odbiorcy: 8+
 

Laureatka nagrody Newbery Medal, Erin Entrada Kelly, stworzyła zabawną i przejmującą historię z podwórka o nieoczekiwanej przyjaźni.

Powieść złożona z czterech przenikających się narracji - dwóch chłopięcych i dwóch dziewczęcych - jest pochwałą odwagi, odmienności i umiejętności odnalezienia swojego wewnętrznego 'bayani' (bohaterstwa).

Pewnego dnia cztery życia niespodziewanie splatają się ze sobą. Virgil Salinas jest nieśmiałym chłopcem o dobrym sercu, który czuje się wyobcowany w rodzinie fanatyków sportu. Valencia Somerset jest niesłysząca, mądra, odważna i w głębi duszy samotna, a ponadto uwielbia przyrodę. Kaori Tanaka uznaje siebie samą za niezrównoważoną psychicznie ofiarę prześladowania ze strony młodszej siostry Gen. Wreszcie Chet Bullens, który marzy o tym, żeby te dziwaczne dzieciaki przestały w końcu być takie inne i pozwoliły mu skupić się na baseballu.

Ta czwórka nie koleguje się ze sobą, aż do dnia, w którym Chet robi żart i w jego wyniku Virgil wraz ze swoją świnką morską zostają uwięzieni na dnie studni. Stawiając czoła katastrofie, Kaori, Gen i Valencia ruszają na ekspedycję ratunkową w poszukiwaniu Virgila. Łut szczęścia, spryt, odwaga i niewielka pomoc ze strony wszechświata sprawiają, że pomoc nachodzi w porę, dręczyciel dostaje nauczkę, a przyjaźń rozkwita.





Things Jolie Needs to Do Before She Bites It  
(Rzeczy, które Jolie powinna zrobić zanim pogryzie trawę)
Kerry Winfrey
Feiwel & Friends, 288 s.
wiek odbiorcy: 13+

 

Wiele można by powiedzieć o Jolie, ale nie to, że jest ładna.

Jolie cierpi na okluzję mezjalną. To medyczne określenie na przodozgryz. Przeżuwanie jest dla niej męczarnią, bóle głowy częstym koszmarem, a pierwszy pocałunek nadal marzeniem. Za kilka miesięcy Jolie ma przejść zabieg korekcyjny i nie może się już doczekać, kiedy wreszcie zostanie naprawiona.

Paraliżuje ją strach przed śmiercią na stole operacyjnym. Wspólnie z przyjaciółmi, Evelyn i Derkiem, postanawiają sporządzić listę "Rzeczy, które Jolie powinna zrobić zanim pogryzie trawę (co jest niezwykle nieprawdopodobne, ale mimo wszystko może się jednak zdarzyć)", takich jak np. zjedzenie wszystkich przystawek w restauracji Applebee oraz pocałunek z przystojniakiem Noah Reedem.

Od kiedy jednak życie toczy się zgodnie z planem?

Krzepiąca i dowcipna historia Jolie jest również szczerą refleksją na temat współczesnych kanonów piękna.
 







Notes from My Captivity (Zapiski z mojej niewoli)
Kathy Parks
Katherine Tegen Books, 352 s.
wiek odbiorcy: 13+


Adrienne Cahill zależy jedynie na trzech rzeczach: miejscu w dobrej uczelni, karierze uznanej dziennikarki na wzór swojego idola, Sydney'a Declay'a oraz poczuciu, że jej zmarły ojciec byłby z niej dumny.

Kiedy więc otrzymuje propozycję napisania artykułu, który otworzy jej drzwi na wymarzone studia, a przy okazji pozwoli obalić głupi mit o rodzinie syberyjskich pustelników, rozpowiadany przez jej ojczyma, Adrienne ani przez chwilę nie waha się przed podróżą na drugi koniec świata.

Okazuje się jednak, że rosyjska ziemia jest jeszcze bardziej bezkompromisowa niż sama Adrienne i w obliczu katastrofy, żmudne przygotowania do wyprawy zdają się na nic. Dziewczyna zostaje więźniem rodziny, w której istnienie nie wierzyła, a jedyną szansę na ratunek upatrujew pozornej życzliwości dla oprawców, choćby nawet zakładała kokietowanie ich najmłodszego syna.
 

* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.