9/26/2017

Borka i Sambor. Postrzyżyny


Borka i Sambor. Postrzyżyny, Elżbieta Żukowska & Karol Kalinowski, Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie 2017, 28 s., 8+


Polskie komiksy szturmem biorą segment literatury edukacyjnej i nie ma czemu się dziwić, bo ogromny, zaprzepaszczony od lat potencjał tkwiący w tej tematyce, w komiksowej narracji odnajduje się genialnie. Samojlik, Sowa, Butenko, Papcio Chmiel, Kalinowski  i wielu innych budują na tym, co dzieci lubią i do czego nie trzeba ich zachęcać. Komiks rośnie w siłę.

Koniunkturę na komiks rozpoznali nie tylko więksi wydawcy, ale również instytuty badawcze, muzea i fundacje. Dobra, komiksowa publikacja stworzona przez znanych twórców okazuje się być również szansę na niebanalną wizytówkę. Widać nie tylko duże firmy chcą budować świadomość marki już od najmłodszych lat.


"Borka i Sambor" bierze na warsztat starosłowiańskie podania zaczerpnięte z "Kroniki polskiej" Galla Anonima. Pewnie nie przez przypadek nad warstwą graficzną komiksu zdecydował się pracować Karol Kalinowski, twórca bestsellerów "Łauma" i "Kościsko" - historii na wskroś przesyconych duchem starosłowiańskiego folkloru. Scenariusz przygotowała literaturoznawczyni Elżbieta Żukowska, która na tym polu zadebiutowała kilka lat temu zbiorem opowieści graficznych dla dorosłych "Miasto z widokiem".

Miałam pewne wątpliwości na ile ta współpraca będzie owocna. Autorzy wybrali na początek ("Postrzyżyny" zapowiedziane są jako pierwsza część serii) bezpieczną, nieskomplikowaną historię z niewielką dawką suspensu. Można się domyślać, że potraktowali tę część przede wszystkim jako okazję do zaprezentowania bohaterów i okoliczności oraz wstępnego zawiązania intrygi. W komiksie pojawia się motyw dwóch zwaśnionych klanów - Piastów i Popielidów, nawiązania do słowiańskich bóstw i legend oraz pewna doza humoru.

Na szczęście, mimo sprzyjających okoliczności, komiks nie jest nadmiernie edukacyjny. Na ostatniej stronie znalazł się słowniczek terminów, do którego zajrzeć mogą wszyscy ciekawi, a ci którzy nie mają na to ochoty i tak bez problemu zrozumieją o co w komiksie chodzi. Z niecierpliwością czekam na dalsze części "Borki i Sambora". Mam nadzieję, że poszczególne zeszyty stworzą spójną całość, narracja nieco przyspieszy, a bohaterowie nabiorą więcej kształtu i oryginalności.





9/22/2017

Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków


Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków, Nasza Księgarnia 2017


Wychowałam się w czasach, kiedy wielu dzieciom rytm pór roku wyznaczał cykl książek "Razem ze słonkiem" Marii Kownackiej, ilustrowany w przeważającej części pracami Zbigniewa Rychlickiego. Kolory okładek uruchamiały łańcuch skojarzeń, podobnie jak dzisiejszym czytelnikom grzbiety serii o Albercie Albertsonie. Wciąż jednak miałam niedosyt. Środek nie był już tak magiczny. "Mały atlas ptaków" ma szansę wywalczyć sobie podobną pozycję, wszak trzyma w garści wszystkie atuty, za to to bez żadnego ale.

Pawlakowie z niejednego pieca chleb jedli, więc jak mało kto wiedzą, jaka powinna być świetna książka dla dzieci. Wygląda na to, że właśnie taka im się udała. Po pierwsze karton - ma szansę trafić już do najnajów, po drugie perfekcyjny projekt graficzny, w którym idealnie komponują się wyszywanki autorki, akwarele autora, fotografie, syntetyczne teksty i kilka rysunków kilkuletniej Hani. Daleka od infantylizmu, niesiląca się na encyklopedyczną wiedzę, ot zwyczajna niefabularyzowana opowieść o ptasich gościach pewnego ogrodu. Książka, którą z powodzeniem można czytać albo tylko oglądać, czerpiąc równą satysfakcję z obcowania z tekstem jak i z samym obrazem. 
 
"Mały atlas" to pozycja wyjątkowo spójna, ewidentnie doskonale przemyślana i przedyskutowana w małżeńskiej pracowni Pawlaków. Daje poczucie komplementarności obu talentów i zgody co do celu i efektu działań. Piękna, świeża, przepełniona zachwytem i autentycznym zaciekawieniem. Książka, która może zarażać pasją od naprawdę najmłodszych lat.












Razem ze słonkiem, M. Kownacka, MAW 1986, wyd. II


Razem ze słonkiem, M. Kownacka, MAW 1986, wyd. II

9/20/2017

Za płotem z ostów


Za płotem z ostów, Agnieszka Frączek, il. Elżbieta Wasiuczyńska, opr. graf. Dorota Nowacka
Debit 2017



"Za płotem z ostów" to dla mnie miły powrót, a dla autorek szaty graficznej pójście za ciosem po udanej  premierze "Chichotnika", opublikowanego jesienią 2016 roku przez Wydawnictwo Literackie. W ten sposób powstały książki siostry, których nie powstydziłyby się najzdolniejsze łowickie wycinankarki. Mimo że wychodzą spod ręki dwóch niezależnych wydawców, tworzą (mam nadzieję) zaczątek bardzo dobrej, spójnej serii.

Przy okazji recenzji "Chichotnika" wspominałam już, że Elżbieta Wasiuczyńska wprowadziła nagle zupełnie nową jakość w ofertę wydawanej współcześnie  poezji dla dzieci. Dopracowane w szczegółach kolaże wycinanek, dzięki znakomitemu wyczuciu Doroty Nowackiej świetnie komponują się z tekstem i wydobywają wszelkie jego walory. Stonowany "Chichotnik" i wprost eksplodujący kolorami "Za płotem z ostów" przypominają, że poezja dla dzieci może wrócić do łask za sprawą odpowiedzialnej i odważnej polityki wydawniczej. Okazuje się, że wiersze dla dzieci da się wydać w sposób atrakcyjny, z dbałością o layout i odpowiednie zaakcentowanie wagi zarówno treści jak i formy.

Teksty Agnieszki Frączek nie wspinają się na wyżyny artyzmu. Jest to ten rodzaj poezji, który świetnie sprawdzi się na przedszkolnych akademiach i rodzinnych występach. Łatwe do zapamiętania, zgrabne rymy i dobry rytm pozwalają polubić ogródkowe wierszyki Frączek, nawet tym, którzy na co dzień po jej poezję nie sięgają. W przedziwny sposób wycinanki "Mistrzyni nożyczek" nobilitują zarówno wiersze zapomniane, jak i osłuchane czy przeciętne. Otwarcie książki zilustrowanej i zaprojektowanej z taką klasą staje się rodzajem wyprawy w kulturę, takiej, podczas której czytelnika spotkać mogą różne przygody, ale bilans przeżyć zawsze jest na plus.



9/08/2017

Muzyka, audiobook, słuchowisko...


Przed Wami totalnie subiektywny przegląd, żywcem wzięty z naszego pendrive'a. Sadzonka mieli go na okrągło, swobodnie żonglując między różnymi odtwarzaczami dźwięku, cytuje wyjątki i nuci pod nosem. Słowem, te płyty są z nami wszędzie. Żadne tam pierwsze miejsca z list nowości, raczej wiele lat eksploatacji i setki odsłuchań własnych i starszych dzieci. Niektóre egzemplarze są już tak wysłużone, że z trudem można dotrwać do końca, bez technicznej przerwy na pokonanie rysy na srebrnym krążku (Lato Muminków). Inne mają historię długą jak broda Mikołaja, dlatego z przyjemnością słuchamy ich też na winylach, siedząc na sofie (Król Ból, Akademia Pana Kleksa). Przede wszystkim jednak słychać je w naszym samochodzie. Uwielbiamy!

Trutututu tratatata najpiękniejsze bajki świata, opracowanie: Jarosław Mikołajewski, Grzegorz Kasdepke, czytają Magda Umer i Wojciech Mann, Agora 2011

Dowcipne i przewrotne adaptacje klasycznych baśni, jednak bardzo bliskie oryginalnej fabule, żadne tam wariacje na temat. Szybko wpadają w ucho i nie nudzą się, bo płyty są aż cztery. Sadzonka wybiera je często do zasypiania.

Proszę słonia, Ludwik Jerzy Kern, czyta Anna Seniuk, Literówka 2013

Zawsze powtarzam, że "Proszę słonia" w interpretacji Anny Seniuk to majstersztyk. Kwiecisty język Kerna i jego liczne dygresje bywają nużące podczas głośnym czytaniu przez rodzica. Anna Seniuk zdaje się nie mieć z tym żadnego problemu.


Nie wiem kto?, Warner Music Poland 2010

Płyta, którą uwielbiamy wszyscy w domu. Świetne interpretacje poezji dla dzieci w doskonałych i zupełnie nie infantylnych aranżacjach (w sprawie maczali palce m.in. muzycy zespołu Pustki). Grupa Nie wiem kto? wydała niestety tylko jedną płytę i od kilku lat już nie koncertuje. Mają za to fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/pg/niewiemkto/videos/?ref=page_internal

Kocie historie, Tomasz Trojanowski, czyta Jarosław Boberek, Biblioteka Akustyczna 2008

Kocie historie to pierwsza część z trzech opowieści o Zofii, Hermanie i Gienku, trzech kotach mieszkających w domu u Dużego. Bardzo życiowe i dowcipne opowiadania w interpretacji niezastąpionego króla polskiego dubbingu - Jarosława Boberka.

Król Ból, Katarzyna Lengren, muz. Stanisław Syrewicz, rok nagrania 1981, Bajki-Grajki 

Współczesna bajka o królu, którego boli ząb napisana przez Katarzynę Lengren, małą Kasię z "Gałgankowego skrabu" Zbigniewa Lengrena. ;)

Basia, Zofia Stanecka, Egmont

Basi nie trzeba chyba przedstawiać. Powiem tylko, że interpretacja Marii Seweryn weszła nam już w ucho tak bardzo, że chcąc nie chcąc, kiedy czytam Basię na głos, robię to w podobny sposób.

Akademia Pana Kleksa, Sony Music 2001

Ponadczasowa płyta, uznawana za wyprzedzającą swoją epokę. Sadzonka dała się nią oczarować. Na początkowym etapie oswajania, słuchała jej na okrągło i na cały regulator, aż większości tekstów nauczyła się na pamięć. Marsz wilków nie zrobił na niej wrażenia. ;)

Lato Muminków, reż. Andrzej Maria Marczewski, muz. Tadeusz Woźniak, teksty piosenek Bogdan Chorążuk, Wifon 1978 / płyta cd - Polskie Radio 2009

Słuchowisko u nas w domu kultowe. Wspaniała obsada aktorska, magiczna atmosfera i świetne piosenki. Całość dostępna na youtubie. Płyta niestety nie do kupienia.

https://www.youtube.com/watch?v=xKVNFMDMHLU

Ryjówka przeznaczenia, Tomasz Samojlik, Sound Tropez 2015

Opisy, które spotykam w internetach nie są w tym zakresie dość precyzyjne. Ryjówka przeznaczenia to nie zwykły audiobook ale rasowe słuchowisko (!). W roli narratora Artur Barciś. Must have dla wszystkich fanów Tomasza Samojlika i ryjówki Dobrzyka (dla Sadzonki aktualnie literacka postać numer jeden ex aequo z Mary Poppins). Uwiodła mnie okładka, świetnie komponującą się z książką, ale jednak nie taka sama. :)

Miki Mol i zaczarowany kuferek czasu, Ryszard Antoniszczak, muz. Marek Wilczyński, rok nagrania 1987, Bajki Grajki

Moje dzieciństwo załapało się tylko na książkę o przygodach Miki Mola. Pisałam o niej kilka słów na Małej czcionce. Tymczasem słuchowisko jest równie świetne i dostępne w całości na youtubie.

https://www.youtube.com/watch?v=fYwcrPQq8Lg


9/04/2017

Books, Bücher, Libros, Livres // sierpień 2017


Sierpień minął bezpowrotnie, skończyły się wakacje, więc czas na kolejny przegląd zagranicznych nowości wydawniczych. Przyznaję się bez bicia, że dziś wrzuciłam do zestawienia dwie książki, które tak całkiem świeże nie są, ale ich anglojęzyczna premiera, czyli bardziej dostępna ogółowi odbiorców wersja językowa oraz naprawdę ciekawe wnętrze, usprawiedliwią chyba moją niesubordynację. Zatem zaczynamy!

Anne of Green Gables (Ania z Zielonego wzgórza)

Jennifer Adams & Alison Oliver, Gibbs M. Smith Inc, 22 s.  

wiek: 0-3 lat

 
 

Zapoznaj swojego malca z rudowłosą Anią Shirley, bohaterką "Ani z Zielonego Wzgórza". Elementarz miejsc oprowadzi Was po Wyspie Świętego Edwarda i ulubionych zakątkach Ani. Jennifer Adams i Alison Oliver poprzez słowa i kolorowe rysunki zapoznają najmłodszych z domem Ani, jej ulubionym stawem, lasem, polem, ogrodem i drogą do Avonlea.

 

 

 

 

 

Hedy's Journey: The True Story of a Hungarian Girl Fleeing the Holocaust 

(Podróż Hedy: prawdziwa opowieść o węgierskiej dziewczynce uciekającej przed Zagładą)

Michelle Bisson, il. El Primo Ramon, Capstone Press, 40 s.

wiek: 8 - 11 lat

 



 Jest rok 1941. Heda i jej rodzina są Żydami. Antyżydowska Partia Nazistowska rośnie w siłę. Heda i jej rodzina nie czują się bezpiecznie w swoim domu na Węgrzech. Postanawiają uciec do Ameryki, ale z uwagi na swoją sytuację 16-letnia Heda musi odbyć samotną podróż przez Europę. Czy szczęście jej dopisze? Czy będzie odważna? Wyrusz z nią w tę podróż, by przekonać się jak wyglądały jej zwycięstwa i porażki, od kogo otrzymała pomoc, a kto był dla niej okrutny i jak poradziła sobie z rozstaniem.

 

 

 

 

On a Magical Do-Nothing Day (Magiczny dzień nicnierobienia)
Beatrice Alemagna, Thames and Hudson Ltd, 40 s.



W deszczowy dzień najbardziej lubię bawić się po swojemu. Moja mama uważa, że to strata czasu, ale jeśli tego nie robię, naprawdę nic nie ma sensu. Z drugiej strony, może się mylę...

Książka autorki "Tuli-pucho-kłaczka", "Lwa w Paryżu" i "Pięciu nieudanych".

Książka ukazała się dotąd w języku włoskim i francuskim.

 

 

 

 

 

 

Mr Left and Mr Right (Pan Lewy i pan Prawy)

Daniel Fehr, il. Celeste Aires, Templar Publishing, 22 s.


 

Pan Lewy mieszka na lewej stronie książki, a pan Prawy na prawej. Chcieliby być razem, ale nie wiedzą jak się do siebie dostać. Próbowali wszystkiego: przejść po kartce, nad kartką, a nawet przecisnąć się pod skrzydełkiem rozkładanej strony.

Dzieci pokochają prostą narrację książki i docienią niecodzienne pomysły pana Prawego.




Three Balls of Wool

Henriqueta Cristina, il. Yara Kono, Enchanted Lion Books, 32 s.

wiek: 3 - 9 lat


Poszukując miejsca pełnego swobody, w którym każde dziecko może chodzić do szkoły, rodzina przeprowadza się z faszystowskiej Portugalii do komunistycznej Czechosłowacji. Inaczej nie znaczy jednak idealnie. W tym nowym szarym świecie brak wolności odczuwany jest w bardzo prostych rzeczach, takich jak kolory, które można lub których nie wolno nosić.

Książka ukazała się dotąd w języku  francuskim i portugalskim.

 

 

 

Zamieszczone opisy książek pochodzą (w przeważającej części) z materiałów wydawców.Tłumaczenie: Mała czcionka.

 

8/31/2017

Lolek


Lolek
Adam Wajrak
il. Mariusz Andryszczyk
Agora 2017



















Mam wrażenie, że trafiłam na książkę nie z tej epoki i dobrze mi z tą jej niecodziennością. Moim dzieciom też. Jej niezwykłość paradoksalnie tkwi w zwyczajności.  Poszukajcie w pamięci Metki, Perełki, Puca i Bursztyna. Lolek jest pośród nich.

 Historia opowiedziana przez Adama Wajraka oparta jest na autentycznych przeżyciach psa-uciekiniera, uratowanego przez autora i jego żonę i na powrót udomowionego.  Lekko sfabularyzowana, na potrzeby odtworzenia nieznanych wątków z życia psa, opowieść o Lolku, niezwykle starannie i z dbałością o detale, zwłaszcza te dotyczące uczuć, toczy się w klasycznym kluczu historii, jakie znamy ze starych książek o zwierzętach.

Wajrak daje nam do rąk książkę, która chwyta za gardło zarówno młodszych jak i starszych czytelników. Jest szczery i bezkompromisowy, ale jednocześnie delikatny i wrażliwy. Nie przypadkiem podczas lektury przypominają mi się "Wilki", w podobnie trafny sposób ujmujące wszystko to, co może wydarzyć się między człowiekiem a zwierzęciem lecz nie zawsze powinno. Czytając "Lolka" z pięciolatką, czułam, że mówiąc tak bardzo wprost o cierpieniu psa, dotykam niezwykle czułych strun, a tym samym rozpinam pewną trwałą siatkę wartości i zasad, które dzięki takiej literaturze pozostają w sercu na całe życie.

"Takich książek już się nie pisze" - powiedział z żalem mój mąż - dając mi tym samym sporo do myślenia. Jest Baltic, Dżok, Klifka, ale historie spisane przez Gawryluk, mimo że również zahaczające o reportaż, mówią o tych bardziej jasnych odcieniach relacji ze zwierzętami. Grzeczny pies czy Elf to już zupełnie inna półka literackich bohaterów. Wajrak faktycznie przywraca ten dawny styl opowiadań o zwierzętach, w którym przed laty przodował Jan Grabowski, ale odświeża go, wrzuca we współczesne ramy i aktualny język.

Mało brakowało a "Lolka" byśmy nie przeczytali, zresztą nadal nie mogę pogodzić się z typografią książki. Na szczęście pokonałam swój opór, choć nadal staram się nie poświęcać jej powierzchowności zbyt wiele uwagi. Sama historia natomiast zasługuje na nią z całą pewnością. Od pierwszej do ostatniej strony.

8/20/2017

The Little Gardener



The Little Gardener
Emily Hughes
Flying Eye Books 2015


































Emily Hughes uwiodła czytelników najpierw wielkooką "Wild", chwilę później podbiła ich serca drugą książką obrazkową "The Little Gardener". Mimo młodego wieku i dość małego dorobku jej styl stał się już rozpoznawalny i doceniony przez brytyjskie gremia. Najlepszym dowodem na to jest tegoroczna nominacja do nagrody IBBY, ale również możliwość reprezentowania Wielkiej Brytanii na Biennale Ilustracji w Bratysławie w 2015 r.

"Mały ogrodnik" ma w sobie to coś. Sama historia nie jest wyjątkowo frapująca, ale wpisana w nastrój ilustracji nabiera głębi, szuka odniesień, wydaje się sięgać dalej niż zarośnięty ogród ambitnego lecz samotnego Tomcia Palucha. Bardzo podoba mi się też doskonałe wyważenie proporcji tekstu do obrazu, które sprawia, że książka świetnie funkcjonuje jako całość. Często obrazkowe książki autorskie mają z tym problem. Ilustrator nie zawsze dobrze czuje się w roli autora tekstu, a jego zaborcza chęć opowiedzenia historii, zaprzepaszcza świetny pomysł lub dobre rysunki.

Emily Hughes ma ewidentny talent do wymyślania  bohaterów, z którymi łatwo jest się zidentyfikować i zaprzyjaźnić. Wszak każde dziecko czasem czuje się jak tytułowa Dzika (Wild), żyjąca wśród zwierząt dziewczynka z puszczy albo jak mały ogrodnik, z optymizmem patrzący na osaczającą go, wszechobecną zieloność. Te dziecięce alter ego pojawiają się w letnich zabawach, podwórkowych harcach i zwykłych domowych sytuacjach. Ogród staje się miejscem magicznym, w którym wszystko jest możliwe, a różowa dżdżownica okazuje się być cudownym pupilem, najlepszym towarzyszem i wiernym przyjacielem.

Książkę opublikował niezastąpiony wydawca książek obrazkowych Flying Eye Book, spod skrzydeł którego wychodzą publikacje m.in. znanych w Polsce autorów takich jak: Luke Pearson, Ben Newman czy William Grill.







8/12/2017

Nastolatki nie lubią wierszy


Nastolatki nie lubią wierszy
wybór Wiktor Woroszylski
op. graf. Bohdan Butenko
Nasza Księgarnia 1967 (wyd. I)



















Przewrotny tytuł? A może prawda. Kiedy 50 lat temu Wiktor Woroszylski dokonywał wyboru poezji do tego zbioru, musiał kierować się zarówno politycznymi za i przeciw (nie każdy autor był wystarczająco prawomyślny, by przejść przez wąskie ucho igielne cenzury), jak też domniemanymi oczekiwaniami młodzieży. Powstał zbiór z pewnością różnorodny, ciekawie opracowany graficznie i wyjątkowy w samej koncepcji antologii skierowanej do nastolatków.  Nie sposób dziś łatwo sprawdzić, ilu doczekał się wydań, możliwe, że zaledwie jednego. Mimo to, zyskał sobie popularność i miano pozycji kultowej, obecnie o statusie białego kruka wśród oferty antykwariatów i handlarzy książkami.


Czy dzisiejsza gimbaza sięgnęłaby po zbiór Woroszylskiego? Pomijając obiektywne trudności związane ze zgromadzeniem praw autorskich do utworów, wiersze nie musiałyby się niestety spotkać z bardzo ciepłym przyjęciem. Obszerny zbiór, podzielony na sekcje tematyczne, stanowi kilkadziesiąt utworów, współczesnych poetów polskich i zagranicznych. Jest wśród nich Szymborska, Osiecka, Broniewski, jest Bułat Okudżawa i Edward Lear, Milne i młodzi poeci radzieccy. Nie sposób odnaleźć wspólny mianownik. Różnorodność jest z pewnością dużym atutem zbioru. Każdy ma szansę znaleźć tu coś dla siebie. Niestety miejscami, pomimo szczerych zapewnień autora, że "te wiersze nie są przymusowe i nudne" pojawiają się utwory przydługie lub patetyczne.


Na uwagę zasługuje jednak przygotowana niezwykle oszczędnymi środkami oprawa graficzna. Książkę miło trzyma się w rękach, ma poręczny format, mięsisty papier i płócienną oprawę z obwolutą. Przypomina zeszyt "złotych myśli", przyozdobiony skrawkami wyciętymi z gazet, schematycznymi ilustracjami, tak charakterystycznymi dla stylu Butenki oraz pożółkłymi skarbami jesieni. Ten styl łatwo można dostrzec w innych pracach artysty, choćby w równie oszczędnie i odważnie zilustrowanej książce z lat 70. - "Niebo i kalendarz".


Niewiele jednak brakowało, a antologia Woroszylskiego dostałaby drugie życie. W jednym z wywiadów Butenko zdradził:

"Jeszcze za życia Wiktora Woroszylskiego, jej autora, została przepracowana – dodał on do niej utwory poetów, którzy wcześniej nie mogli być publikowani lub w ostatnich latach napisali coś znaczącego. Przerobiliśmy całość, uzupełniliśmy i przygotowaliśmy dla wydawnictwa, które już nie istnieje, gotowe składy mam zresztą u siebie w domu".*



Dziś pewnie jeszcze trudniej niż kilkadziesiąt lat temu znaleźć odbiorców poezji wśród nastolatków. Podobnie zresztą jak poetyckie zbiorki na półkach sieciowych księgarni. Zapał do czytania wierszy mija wraz z dziecięcymi lekturami, które przecież swoim rytmem i rymem wyznaczają często klimat i nastrój pierwszych lat życia. W erze kultury obrazkowej, poezja wśród nastolatków ma jeszcze bardziej pod górkę niż proza. Woroszylski i Butenko wyczuli, że zdjęcie poetów z pomników i akademii "ku czci" może odbyć się tylko przez prostą, atrakcyjną i bliską młodym formułę. Tym bardziej dziś, nowoczesna graficzna forma mogłaby przyciągnąć uwagę, zaintrygować, zachwycić. Przykład choćby świetnie wydanych i licznie nagradzanych zbiorów wierszy Tuwima, Brzechwy i Kerna (Wydawnictwo Wytwórnia) pokazuje, że takie rzeczy się już dzieją i że są ludzie, którzy potrafią to robić. Może pora odświeżyć ten pomysł i podarować nastolatkom nowy zbiór poezji na miarę współczesnych czasów.



* Trzeba przyglądać się dzieciom - wywiad z Bohdanem Butenką (sic!), Qlturka, marzec 2009.