2/12/2013

Czarnoksiężnik z Krainy Oz















Czarnoksiężnik z Krainy Oz
L. Frank Baum, Robert Ingpen
Buchmann 2011
www.buchmann.pl


Niesamowitą przygodę literacką przeżyliśmy, czytając w ostatnich dniach "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" z ilustracjami Roberta Ingpena. Wieczorne powroty do lektury książki zabierały  nas w świat, który na te chwile ogarniał nas bez reszty, a 5-latka skłaniał do próśb o jeszcze, mimo że późna pora kazała  iść już spać.

"Dobra opowieść powinna być pięknie zapakowana, tak by dziecko mogło odkrywać ją stopniowo, kawałek po kawałku" - powiedział w jednym z wywiadów Robert Ingpen. Do tej pory zastanawiam się, czy to ta starutka stuletnia opowieść, czy mistrzowskie ilustracje sprawiły, że mój syn poddał się temu odkrywaniu, a po skończeniu lektury na własne życzenie spędził kolejne chwile, oglądając fragmenty przedwojennego musicalu i słuchając słuchowiska o Dorotce. A może i jedno i drugie...

Książka opowiada historię małej Amerykanki Doroty, która porwana wirem tornada ląduje w nieznanej krainie poza światem rzeczywistym. Odtąd jej celem staje się powrót do domu. Mimo wielu nieprzychylnych okoliczności nie traci go z oczu, a w trudnych momentach odnajduje wsparcie w poznanych podczas swej wędrówki towarzyszom.

  Książka uczy, że słabości łatwiej przezwyciężyć razem, że każdy ma w sobie coś, co może zaoferować innym i tylko od wewnętrznej siły zależy, czy obrany cel uda się osiągnąć. Niesamowitym jest, jak bardzo ludzkie są postacie drwala, lwa i stracha. Każdy z nich poszukuje brakującej części siebie, której odnalezienie ma doprowadzić do osiągnięcia szczęścia. Lew pragnie odwagi, drwal serca, a strach rozumu. Najciekawsze, że książka nie rozstrzyga, czy udaje im się je zdobyć, czy tylko ulegają sprytnej iluzji stworzonej przez wielkiego Oza.  Mimo to zyskują pewność siebie i osiągają rzeczy, o których nawet im się nie śniło. To świadome niedopowiedzenie autora sprawia, że książka zyskuje ponadczasowy przekaz, który wynosi ją ponad ramy zwykłej baśniowej opowieści.


Ilustracje Roberta Ingpena w znakomity sposób wspierają fabułę książki. Tak Ingpen rozumie swoją misję.  Swój stosunek do świata opisuje on jednym słowem: dyscyplina. I to nie tylko w odniesieniu do dzieła, ale do rzeczywistości w ogólności. Sam mówi o sobie, że jego praca nie przypomina pracy artysty.
Wstaje wcześnie rano i z zaledwie jedną krótką przerwą tworzy aż do 18. Narysowanie zbioru pełnostronnicowych ilustracji do jednej książki zabiera mu kilka miesięcy. Jest przy tym bardzo uporządkowany.










 "Z mojej pracowni nie wieje wielką sztuką. Nie pachnie tu terpentyną, a ja nie grzęznę po kolana w papierach". R. Ingpen





2/08/2013

Krakowska przygoda Matyldy Niespodziewanej i Honoriusza Podwawelskiego













Krakowska przygoda Matyldy Niespodziewanej i Honoriusza Podwawelskiego
Beata Kołodziej
Wydawnictwo Zielona Sowa 2010
www.zielonasowa.pl



- Mamo, to ty nie czytałaś jeszcze tej książki? - zapytała starsza siostra Tomka, gdy sięgnęłam na jej półkę po "Krakowską przygodę". Rzeczywiście, książkę wynalazłam w księgarni parę lat temu i kupiłam w ciemno. Podsunąwszy ją starszej, więcej do niej nie zajrzałam. Przez ferie nadrobiłam zaległości.
Bohaterką książki jest nastoletnia warszawianka Matylda, która na zaproszenie wujka archeologa jedzie z wizytą do Krakowa. Ponieważ zbiegiem różnych okoliczności wujek nie zjawia się po nią na dworcu, początkowo wraz z nowo poznanym chłopcem rusza na zwiedzanie Krakowa. Tu autorka przemyca informacje na temat Starego Miasta, w bardziej skomplikowanych kwestiach odsyłając do słowniczka, znajdującego się na końcu książki. Po szczęśliwym odnalezieniu wujka Hieronima akcja przenosi się do Krakowa w czasach Jagiellonów. Ich przewodnikiem będzie odtąd sam mistrz Twardowski.
"Krakowska przygoda" jest przede wszystkim zgrabnym przewodnikiem po Krakowie. Znalazłam w niej wiele informacji, których wcześniej nie znałam i za to naprawdę chylę czoła przed autorką. Ciekawie zestawiony zostaje tu współczesny i historyczny świat, podkreślając różnice i to zarówno architektoniczne jaki i obyczajowe, czy językowe. Takich książek brakuje. Natomiast jako przygodówka dedykowana młodzieży książka jest nieco zbyt naiwna. Bohaterka mentalnie bardziej przypomina 8-latkę i myślę, że nie przypadkowo moja 8-letnia wówczas córka przeczytała ją z przyjemnością i kupiła potem na prezent jednej z koleżanek. 
"Krakowska przygoda" była najwyraźniej pomyślana jako seria, ponieważ ostatni rozdział nie przynosi rozwiązania przygód bohaterów. Nic jednak nie wiem o tym, żeby powstała kolejna część.
Bardzo dobrze w klimat książki wpisują się ilustracje.Ich autor, Paweł Kołodziejski jest twórcą między innymi komiksu "Afryka wielka podróż Kazika", na podstawie książki Łukasza Wierzbickiego i gry planszowej o tym samym tytule.



 

2/02/2013

Buggy books


 Ostatnio dobrze nam znani bohaterowie zawitali w naszym w domu na kartonowych stronach książeczek dopinanych do wózka. Niech wszyscy domownicy mają coś pod ręką do poczytania. Albo pod dziąsłem.







2/01/2013

Mysi domek








Mysi Domek
Karina Schaapman
Media Rodzina 2012
www.mediarodzina.pl


 Znacie "Julka i Julkę"? Bohaterami "Mysiego domku" też jest dwoje dzieci - Julia i Sam. W ich rozmowach pobrzmiewa echo tamtych dialogów, ale brak im tej lekkości, dowcipu, wysublimowania. Opowiadania ewidentnie mają być tłem do bajecznych ilustracji fotograficznych. Są więc krótkie, przewidywalne, często urywają się bez uzasadnienia. Przeczytaliśmy. Ale tylko raz. Holenderskie strony internetowe (w tym również blog autorki) sugerują, że za książkami (powstała już kolejna część) zaczyna się kręcić spory biznes. Po przejrzeniu Internetu z przesytu zaczęło mi się kręcić w głowie. Ogrom pracy jaki autorka włożyła w budowanie stu pokojowego domu z masy papierowej i kartonu wzbudza podziw. Efekt zachwyca precyzją, ale nie przekłada się na jakość książki. Potencjał zdaje się pozostać niewykorzystany. Chciałoby się znaleźć powiązania między przyległymi pomieszczeniami, odkryć drzemiący w nich kod. Poznać tajemnicę tego miejsca. Na próżno szukałam jej w książce, która płaskim tekstem zabiła całą drzemiącą w niej bajkę. Mimo że Julek i Julka mają do zaoferowania tylko czarno-białe ilustracje, pozostaniemy wierni tej dwójce.




W czasie gdy jedni oglądali książkę, inni szyli mysz-portmonetkę. A oto co dziesięciolatka potrafi wyczarować z filcu.





1/31/2013

Yeti













  


 Yeti 
Eva Susso, Benjamin Chaud
Zakamarki 2012
www.zakamarki.pl

 Babo, Binta, Lalo, a teraz Yeti. Nigdy wcześniej nie czytaliśmy książek Evy Susso, ale teraz już wiem, że jesteśmy na tak. Tomek dał się uwieść i już po pierwszym przeczytaniu, zawiedziony, że już koniec, zażądał kolejnego, a potem...  kolejnego. Kiedy odmówiłam trzeciego razu, zaczął literować sam. Co go zaczarowało? Książka jest prosta. Myślałam, że za prosta jak dla 5-latka. Tekstu jest bardzo mało. Opowiada o dwóch chłopcach, Uno i Matim, którzy gubią się w zimowym lesie, zostają porwani przez Yeti, znajdują schronienie w jego grocie, spędzają tam miłe popołudnie, po czym zostają odprowadzeni do domu. Tam czeka już na nich uśmiechnięty tata. Chłopcy zauważają, że u niego na półce (czyżby nie mieszkali razem?) stoi podobna rzeźba sowy, do tej jaką dostali podczas wizyty w grocie. Tu historia zatacza krąg. Tata też kiedyś spotkał Yeti. Uroku historii dodają oczywiście ilustracje Benjamina Chauda, znanego czytelnikom Binty i Pomelo. Wielkousty Yeti wygląda naprawdę sympatycznie i nawet mnie serce mięknie na jego widok.

"Możesz nas teraz zabrać do domu?"
"najlepszy na świecie widok na okolicę"
"I przyrzekamy, że nikomu nie powiemy".
Książka kojarzy mi się z uwspółcześnioną wersją "Zimowej wyprawy Ollego" Elsy Beskow. Przywołuje też na myśl "Nusię i wilki", którą bardzo lubimy. Warto ulec tym skojarzeniom i zanurzyć się ponownie w zimowym skandynawskim krajobrazie. Pewnie już jutro.



1/25/2013

Cyferki















 Jacek Cygan, Ola Woldańska-Płocićska
Cyferki
Czerwony konik 2011
www.czerwonykonik.pl


 Oj, naczytałam się w blogosferze pochlebnych recenzji o "Cyferkach" Jacka Cygana i Oli Woldańskiej. A to, że pełna humoru, że edukacyjna, że wpada w ucho, że świetnie napisana. I myślę teraz, że na tę książkę ja też "dałam się nabrać". Na dodatek kupując ją byłam w pełni świadoma, że tekst mnie drażni i pewnie skończy się na oglądaniu. Bo i dlaczego piątka to "cyferka godna, lecz do niczego nie podobna"? Skąd nagle cyferki "zęby szczerzą"? Czemu zero jest tylko "cyferek bratem", tak jakby cyferką nie było? I po co te wszystkie zdrobnienia, że wymienię tylko: chudziuteńka, trzcinka, dwójeczka, kreseczka, muszeczka, bałwanek.
Żałuję, że Ola Woldańska nie ma szczęścia do dobrych tekstów, a ja mimowolnie staję się ofiarą tej bylejakości i kupuję, bo jej ilustracjom zwyczajnie nie mogę się oprzeć. Tomek na szczęście nie domaga się czytania, co jak sądzę jest wynikiem moich nieudolnych prób poradzenia sobie z interpretacją. Za to w naszym domowym słowniku zaczęły funkcjonować niektóre skojarzenia zaproponowane przez autorów.

trójka - pół bałwanka 


czwórka - odwrócone krzesełko


 piątka - pół dziurki od klucza


ósemka - bałwanek






1/24/2013

Psotny Franek















 Agnieszka Frączek
Psotny Franek
Egmont 2012
www.czytamsobie.pl

Pojawienie się serii Czytam sobie zeszło się w czasie z 5. urodzinami Tomka i jego eksplozją czytania. Wybrałam na początek "Psotnego Franka", ze względu na klimatyczne zimowe ilustracje. Zaczęliśmy czytać wspólnie, sunąc palec pod linijką tekstu.Tomek wykazał się ogromną cierpliwością, nie poddając się znużeniu i trudnościom. Nie było łatwo, ale zakończyliśmy z sukcesem. Zastanawiałam się, czy dobrze robię oferując swoją pomoc. Dlaczego była potrzebna? Wydawnictwo zadbało o wiele szczegółów: poręczny format, duża czcionka, brak trudności ortograficznych, tekst zlokalizowany na dole strony, żeby łatwo było go śledzić, wreszcie dość ciekawa fabuła i przyjemne dla oka ilustracje. Nawet papier miły w dotyku. Krótkie zdania okazały się jednak zbyt długie, jak na pierwszą lekturę. Niektóre zajmowały nawet trzy strony książki. Np. "Tam kundelki biegały za patykami, kumple lepili ogromnego bałwana, a sroki plotkowały z kawkami". Trudno było przypomnieć sobie początek zdania, dochodząc do jego końca. Wtedy konieczna była pomoc. Już samo czterosylabowe słowo "plotkowały" było nie lada wyzwaniem. Mimo trudności za kilka dni na warsztat poszły kolejne książki z pierwszego poziomu, przeznaczonego dla początkujących czytelników: "Kto polubi trolla?" i "Sekret ponurego zamku". Entuzjazm do czytania nie opadł, wręcz przeciwnie pojawił się apetyt na jeszcze, ale więcej książek z pierwszego poziomu póki co nie ma. Sięgnęliśmy więc po "Tadka i spółkę", jednak przeskok o stopień wyżej okazał się podcięciem skrzydeł. Czekamy więc na nowy poryw entuzjazmu i może na kolejne książki dla początkujących.






Więcej o Czytam sobie tutaj

4/25/2012

Budowa drogi

  







Monika Wittmann, Alexander Steffensmeier
Maszyny i pojazdy: Budowa drogi
Media Rodzina 2012
www.mediarodzina.com.pl
Media rodzina zaskoczyła nas nową serią Maszyny i pojazdy. Głód książek o tematyce budowlanej pozostaje stale niezaspokojony. Mądra Mysz jak zwykle wnikliwie omawia temat i serwuje spory zastrzyk wiedzy. Przyznam się, że również dla mnie książeczki Mądrej Myszy stanowią niemałą kopalnię wiedzy w zakresie tematów, o których nie miałam pojęcia, póki nie zostałam matką syna.  Stąd tym razem udało mi się poznać sposób działania wiertnicy do drążenia tunelów, co szybko zaprocentowało w rozmowie o budowaniu tunelu warszawskiego metra. Człowiek uczy się przez całe życie. Z mojego punktu widzenia zabrakło jedynie ilustracji Ralfa Butschkowa.





 
W serii ukazał się również "Maszyny w mieście".



A już w maju przeczytamy: