Pokazywanie postów oznaczonych etykietą purnonsens. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą purnonsens. Pokaż wszystkie posty

11/22/2018

Ze zwierzyną pod pierzyną


Ze zwierzyną pod pierzyną, Nadia Budde, tł. Łukasz Żebrowski, Hokus Pokus 2018.

Wyświechtane stwierdzenie, że piękno tkwi w prostocie, w przypadku Nadii Budde jest nie do przecenienia. Nakładem wydawnictwa Hokus-Pokus ukazał się już drugi na polskim rynku tytuł tej niemieckiej pisarki i ilustratorki, od prawie 20 lat wydającej autorskie książki obrazkowe dla odbiorców w każdym wieku.

"Ze zwierzyną pod pierzyną" w dowcipny i niebanalny sposób buduje dramaturgię wokół tematu zasypiania i powszechnie znanej metody liczenia baranów. Absurd goni absurd, jest śmiesznie, krótko i na temat. Kto by pomyślał, że za pomocą rytmicznej, niedługiej wyliczanki można zbudować historię trzymającą w napięciu, a przy okazji wykazać się zręcznością, która mistrzostwem dorównuje słynnym językowym łamańcom Dr. Seussa.

Główny bohater, ubrany w pasiastą piżamę, łysawy młodzieniec, zawzięcie liczy barany, ale mimo to nie może zasnąć. Ma na szczęście pomysłowego doradcę. Pluszowy miś znajduje mnóstwo zwierząt, z którymi o wiele owocniej można spędzić czas. „Możesz u trzmiela udać szulera”, radzi. Albo „w ropuch kwintecie zagrać na flecie”, dodaje. Wyobraźnia misia nie zna granic, jednak chłopak pozostaje obojętny na wszystkie propozycje, z wyjątkiem jednej. W finale książki słodko zasypia, tuląc w objęciach puszczającego oko do czytelników, przebiegłego pluszaka.

Za polski przekład odpowiada Łukasz Żebrowski, tłumacz m.in. czterech tomów serii "Julek i Julka" oraz książek autorstwa Wolfa Erlbrucha. Mimo obiektywnych trudności związanych z koniecznością dopasowania polskiego tekstu do scenek przedstawionych na rysunkach wyliczanka zachowuje swój absurdalny klimat i charakterystyczny rytm. Żebrowski nie boi się stosować parafrazy. Miejscami oddala się od oryginału na tyle, że zaczyna opowiadać własną historię. Jest w tym jednak bardzo autentyczny i w sferze wyobraźni niezwykle płodny. Niemiecki tekst Ze zwierzyną pod pierzyną bazuje na łamańcach językowych, które, zwłaszcza przy głośnym czytaniu, stanowią nie lada wyzwanie. Polskie tłumaczenie jest dla czytelnika mniej wymagające, co można uznać za stratę, ale jednocześnie, o wiele bardziej zróżnicowane z punktu widzenia konstrukcji gramatycznej, a przez to na swój sposób bogatsze.

Polscy czytelnicy po raz kolejny za sprawą Nadii Budde otrzymują książkę dla całej rodziny. Zwracającą uwagę najmłodszych wyraźnym konturem i kontrastowymi kolorami, hipnotyzującą nieco starszych doskonałym rymem i rytmem oraz zaskakującą dorosłych absurdalnym, nieinfantylnym tekstem. Dość powiedzieć, że ani tekst, ani ilustracje nie kojarzą się z typową książką dla dzieci. Ich styl daleko wyprzedza wyobrażenia większości rodziców o idealnej książce dla dzieci. Przy bliższym poznaniu pozytywnie zaskakuje ze zdwojoną siłą.

tekst został opublikowany w 33 numerze czasopisma Ryms.



4/14/2016

Tata


Tata
Toon Tellegen
il. Rotraut Susanne Berner
tł. Jadwiga Jędryas
Dwie Siostry 2016















To prawdziwy chichot losu, że po kolorowej i niezwykle pozytywnej serii wyszukiwanek z ulicy Czereśniowej, w ręce czytelników trafia zupełnie inny typ historii, zilustrowany tą samą ręką. Wszystkim, którzy spodziewają się prostej i optymistycznej książki o rodzicielstwie, wylewam kubeł zimnej wody na głowę. Nic z tego.

Toon Tellegen, holenderski poeta i prozaik, nie mieni się autorem książek dla dzieci, choć tak został zaszufladkowany przez swoje rodzime wydawnictwo, posiadające bogaty dział z literaturą dziecięcą. Zadecydowała o tym ostatecznie szata graficzna opowiadań o zwierzętach, która dopiero w kolejnych wydaniach zaczęła ewoluować w stronę bardziej wymagających ilustracji dla dorosłych. Swoista przewrotność Tellegena wyraża się jednak nie tylko w formule wydawniczej jego książek, ale również w formie narracji i samej fabule wreszcie.

Tellegen od początku wrzuca czytelnika na głęboką wodę. Narracja "Taty" jest celowo nieuporządkowana. Krótkie opowiadania nie tworzą chronologii, strony nie są numerowane. Dojrzały absurd miesza się z dziecięcą wizją świata i skrzywionymi mechanizmami jego funkcjonowania. Dużo tu nieograniczonej swobody w wyrażaniu swoich fantazji, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Tellegen nie stwarza bariery językowej. "Tatę" można przeczytać nawet z czterolatkiem (sprawdziłam!), aczkolwiek emocjonalny ciężar historii tym najmniejszym czytelnikom udziela się bardzo wyraźnie. Tata - superbohater to nomen omen świetny bohater literacki dla zapatrzonego w swojego ojca dziecka, ale całe mnóstwo aluzji pozostaje wciąż w sferze interpretacji wyłącznie na miarę dojrzałego czytelnika.

Rotraut Susanne Berner wchodzi w historyjki Tellegena bez zbędnych ceregieli, jakby łapała go na gorącym uczynku. Wyłuskuje absurd i nie waha się go przedstawić na ilustracjach. Bawi się głównie kontrastem wzrostu obu bohaterów, ale rysuje też strasznego zbira, który wynurza się wieczorem spod łóżka, dziurę w podłodze, w której niepostrzeżenie znika tata, czy mamę, która zmniejsza tatę za pomocą czerwonego młotka. Przeważają czarno-białe rysunki obok kolorowych, na poły komiksowych ilustracji.

Gdzie znajduje się drugie dno "Taty", każdy po lekturze znajdzie własną odpowiedź na to pytanie. A może jednak to tylko dowcipna historia o idealnym tacie i kochającym synu, wierzącym święcie w jego absolutną wszechmoc.