10/13/2020

Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren

 

Przygody Astrid - zanim została Astrid Lindgren, Christina Björk, il. Eva Eriksson, tł. Hanna Dymel-Trzebiatowska, Zakamarki 2020.

Podobno biografie zaczyna się doceniać po pięćdziesiątce. Jeśli macie tremę przed czytaniem o przygodach Astrid zanim została Astrid Lindgren - na pocieszenie przyznam się, że ja też miałam. Na szczęście Najmłodszej stereotypy się nie trzymają, dzięki czemu jestem już po drugiej stronie.

Pierwsze polskie wydanie książki ukazało się w 2007 roku i był to, o ile się nie mylę, debiut wydawniczy nowo powstałego wydawnictwa Zakamarki. Po 13 latach świeża edycja, "poprawiona, uzupełniona, uaktualniona" wróciła do mnie jak wyrzut sumienia. Zatem do rzeczy. Jak było?

Niespełna stu stronicowe "Przygody Astrid" to napakowana informacjami, ale wyjątkowo łatwa do połknięcia pigułka. I to wcale nie gorzka! Christinę Björk, autorkę książki, bardzo lubimy  za "Linneę w ogrodzie Moneta", około biograficzną książkę o Giverny i impresjonizmie. Opowieść o Astrid nie jest fabularyzowana, ale opowiedziana prostym, pełnym anegdot językiem czyta się lekko i przyjemnie. Całą resztę roboty dokonują liczne przypisy, które odsyłają na żółte strony książki. To tam znajdujemy wszystkie literackie nawiązania, o które Astrid pokusiła się konstruując fabuły swoich licznych powieści. Żółte strony kończą każdą dłuższą sekcję książki. Można do nich zajrzeć, ale nie trzeba. Dzięki temu młodsi lub mniej zaprawieni w boju, mogą pozostać tylko przy wątkach z życia pisarki.

Ostatnie rozdziały książki to prawdziwa gratka dla koneserów. Dzięki nim można odbyć krótką wycieczkę po Vimmerby i na licznych zdjęciach obejrzeć te wszystkie miejsca, w których bywała Astrid i w których często osadzała akcję swoich książek. Można również przeczytać skróconą historię dalszego życia pisarki i przejrzeć pełną bibliografię, obejmującą książki nieprzetłumaczone dotąd na język polski. Prawdziwym rarytasem są towarzyszące opowieściom ilustracje Evy Eriksson, literackiej mamy Duni ("Moje szczęśliwe życie") oraz fotografie rodzinne samej Astrid, zaś na żółtych stronach rysunki Lindgrenowych ilustratorek.

Tak gęsta i dobrze podana opowieść to gratka dla wszystkich dzieciaków, które znają już dobrze Bullerbyn, Madikę, Emila i Pippi.  Christina Björk świetnie wykorzystuje tę wiedzę, by przekuć wątki z życia Astrid Lindgren i jej bliskich na szybką ścieżkę skojarzeń. Dzięki nim świetnie się bawiłyśmy czytając o lemoniadowym drzewie, zabawie w "nie dotykać podłogi" i robieniu grot w sianie. Ale największym zaskoczeniem pozostał fakt, że literackim pierwowzorem Emila ze Smalandii był sam tata Astrid.






Czytaj także

2 komentarze:

  1. Mam wielki sentyment do książek Astrid Lindgren, więc chętnie sięgnę po książkę o niej samej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam. Ciekawe spojrzenie na twórczość Astrid tak trochę od środka.

      Usuń