12/12/2013

"Turlututu. A kuku, to ja!" kontra "Gałgankowy skarb"

Turlututu. A kuku, to ja!
Hervé Tullet
Babaryba 2012

Gałgankowy skarb
Zbigniew Lengren
Babaryba 2010
Zanim jeszcze Sadzonka wyskoczyła z ziemi, miałam w planach pewien zakup. Niedawno nadszedł właściwy i długo oczekiwany moment, żeby plan zrealizować, więc Sadzonka dostała od Mikołaja "Gałgankowy skarb" Zbigniewa Lengrena. Święty przywlókł też w worku "Turlututu. A kuku, to ja!", głównie na wniosek i na skutek przedłużającego się jęczenia Najstarszej. Żeby jednak nie powstał niepotrzebny dysonans, książka trafiła do paczuszki Sadzonki. Kto to bowiem słyszał, żeby w tym wieku... itd.

Tym więc sposobem Sadzonka stała się posiadaczką zgrabnego duetu retro-ponowoczesnego, a Najstarsza - trzeciego Tulleta w naszej domowej kolekcji. I pewnie rzecz nie byłaby warta uwagi, gdyby nie wyraźny a nawet dający po oczach kontrast przekazu, jaki dotknął nas już po chwili. Kilkadziesiąt lat, które dzielą obie publikacje, to w tym wypadku przepaść w sposobie myślenia o książce dla dzieci.

"Gałgankowy skarb" stanowi przede wszystkim wiersz, a dopiero potem obraz. To rytm, melodia, żart, który Lengren zilustrował we właściwy sobie ciepły, ujmujący sposób. Tekst, który można czytać sobie a muzom, nie zważając na to, czy dziecko przemykające obok, zagląda nam przez ramię, czy też nie.
 "Turlututu. A kuku, to ja!" nie pozwala o sobie zapomnieć. Wymaga trzymania na kolanach, potrząsania, dmuchania, pukania, wchodzi w interakcję z czytelnikiem, na takim poziomie, na jakim książki dla dzieci dotychczas nigdy nie funkcjonowały. Jest zaborczy, twórczy i bezpośredni. Uwodzi w równym stopniu jedenastolatkę i przytuloną do niej w absolutnym skupieniu półtoraroczną Sadzonkę.

"Turlututu" niesie ze sobą proste historie, napisane językiem niewiele bardziej skomplikowanym niż instrukcja składania szafy. Czy to jeszcze książka, czy już tylko interaktywna zabawa, którą ktoś przez przypadek przelał na papier, zamiast zaprogramować komputerowo? Tyle że komputerowa interakcja już nikogo nie dziwi. Nawet mała Sadzonka zauważa, że jeśli odpowiednio przesunie palcem po tablecie, obraz się przesunie. Następuje więc odwrócenie mechanizmu. Naciskamy na narysowany włącznik światła, a po przełożeniu strony widzimy tego efekt. Dzieci cieszą się, że książka "działa" choć nie ma baterii.

Sadzonka polubiła obie książki, chociaż każdą na swój sposób. Od razu wyczuła, że podsuwając do czytania "Gałgankowy skarb" nie musi siedzieć na kolanach, natomiast "Turlututu" obdarza pełnią uwagi: naciska, dmucha, puka do drzwi. Bawi się świetnie i my też.

Turlututu. A kuku, to ja!

Turlututu. A kuku, to ja!

Gałgankowy skarb

Czytaj także

5 komentarzy:

  1. Ja się na Gałgankowym skarbie wychowałam i teraz dziecko tym 'katuję' ;) darzę tę książkę absolutnie wielkim sentymentem:)
    A Tullet też fajny, mamy w domu kilka pozycji jego autorstwa- lubię jego pomysłowość i interaktywność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie nie miałam "Gałgankowego" w dzieciństwie. Muszę prześledzić ile było wydań i kiedy. Nie kojarzę nawet okładki. U mnie taką książką jest też lengrenowa "Bajka o niedźwiedziach, niedźwiedziątku i małym złotowłosym dziewczątku".

      Usuń
    2. pierwsze wydanie Gałgankowego to rok 1978. Podobnie jak Joanna z Małych kruków też kojarzę, że te stare wydanie były na takim gazetowym papierze - moje również nie przetrwało:/

      Usuń
  2. "Gałgankowy skarb" to esencja mojego dzieciństwa. Gdy kilka lat temu przez przypadek trafiłam na tę ksiązkę w księgarni, to niemal do łez się wzruszyłam i od razu dwa egzemplarze kupiłam - dla siebie i dla dzieci : ) To moje wydanie nie było takie ładne i oczywiście nie tekturowe, jeden z gorszych gazetowych papierów, więc niestety książka szybko się podarła i przepadła na wieki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że Twoje wydanie "Gałgankowego skarbu" jakością dorównywało mojej "Bajce o niedźwiedziach". Pamiętam, że już w dzieciństwie ubolewałam nad jej stanem i prosiłam mamę, żeby kupiła mi nową jak tylko zobaczy ją w księgarni. Nie udało się...

    OdpowiedzUsuń